Zdrowie emocjonalne i mentalne

Nie trzymaj się żadnego konceptu

Nawet tego najpiękniejszego

Pozostań bezkształtny

To jest Twoje istnienie, Twoje prawdziwe zdrowie

Nie czekaj. Nie wychodź. Nie wchodź.

Ani w środku, ani na zewnątrz

To są tylko odniesienia.

Zostaw konceptualizację.

Jeśli jest poczucie wewnętrznego ścisku.

Albo uczucie niepokoju.

To są tylko odczuwane zjawiska.

Nie są opisem Ciebie.

Śri Mooji Baba

Niech te słowa współczesnego nauczyciela non-duality (advaita-vedanty) stanowią wyższy kontekst dla treści niniejszego wpisu.

Każdy zna huśtawki emocjonalne, stany obniżonego nastroju, poczucie zagubienia, niepokoju czy nawet depresji. Momenty w których porywają nas emocje i mówimy komuś to czego normalnie byśmy nie powiedzieli. Chwile słabości i kierowania się niskimi pobudkami, których potem często żałujemy.

Poznanie nauk o niedualnej naturze rzeczywistości, a nawet ich praktyczne zgłębienie nie oznacza od razu uwolnienia się od w/w spraw.

Nasza wewnętrzna przestrzeń, ta w której rodzą się nasze rozmaite reakcje i stany ducha to bardzo złożona przestrzeń. Na to jaka jest, wpływ mają nasze myśli, przekonania, uczucia, emocje i stan ciała fizycznego – sam z siebie jak i będący reakcją na okoliczności zewnętrzne (np. pogoda).

W tzw. teorii systemów, nauce o złożonych systemach wszelkiego typu, np. biologicznych również, istnieje pojęcie homeostazy. Homeostaza do zdolność danego systemu do utrzymania względnie stałych parametrów za pomocą zjawiska samoregulacji.

Można powiedzieć zatem, że nasz typowy stan ducha to nasz stan homeostazy. Z niego działamy, z niego wynikają nasze reakcje. To jaka ta homeostaza jest zależy od stanu naszej świadomości, emocji, uczuć i ciała fizycznego. Np. jeśli jesteśmy standardowo pogodni, otwarci, przyjaźni i spokojni to jest to nasza homeostaza.

Różne sytuacje życiowe powodują, że ta homeostaza jest naruszana. Sytuacje takie uruchamiają np. w nas emocje, te nas porywają i wdajemy się w jakąś zupełnie przed chwilą nie do pomyślenia dyskusję, często wzburzeni. Potem często musi minąć trochę czasu na powrót do poprzedniego zrównoważonego stanu homeostazy. Sprawę komplikuje też fakt, że nie mamy jednego stanu homeostazy zazwyczaj. Mamy jakby kilka stanów ducha do których wracamy. Do niektórych częściej, do innych od czasu do czasu.

Jeśli weźmiemy kostkę do gry, sześciościenną, to możemy powiedzieć, że rzucając ją, wpadnie ona w jeden z sześciu stanów. Jedno oczko na górze, dwa, trzy itd. W sumie sześć możliwości.

Czy nie jest tak, że czasem czujemy się jak kostka do gry, rzucana przez życie przeróżnymi sytuacjami i nosimy się tylko z nadzieją, że jak skończymy się turlać to na górze będzie np. szóstka, nasza ulubiona bo czujemy się wtedy „dobrze”?

Czy jest możliwa zmiana homeostazy naszej wewnętrznej przestrzeni? Czy jest możliwe byśmy niezależnie od okoliczności wracali zawsze do jednego, optymalnego stanu? Czy taki stan jest możliwy i czym miałby być?

Matematycy opracowali bryłę geometryczną która ma jedną pozycję stabilności. Czyli w uproszczeniu homeostazy. Nieważne jak się poturla to zawsze na koniec ustabilizuje się w tym samym położeniu. Zawsze. Nazywa się Gömböc. Nieważne jak ją poturlamy, ustawimy, zawsze wróci do jednego stabilnego ustawienia.

Jednym ze stałych czynników naszego ludzkiego doświadczania jest nieustanna zmiana. Zatem może nie ma czegoś takiego jak wewnętrzny Gömböc? Zmieniają się wszak nasze poglądy, odkrywamy nowe emocje, uczucia, perspektywy. Widzimy wokół coś czego nie widzieliśmy wczoraj. Zmienia się nasze ciało. Czy to rozwija od dziecka czy starzeje z wiekiem. Nieustanna zmiana.

Uwzględniając powyższe, z biegiem czasu przestałem szukać mitycznego jednego wewnętrznego stanu, jednego Gömböca. Zrozumiałem bowiem, że nieustannie zmieniając się, poszerzam niejako swój wewnętrzny świat. Wychodzę poza strefę komfortu – czy to intencjonalnie czy z powodu okoliczności życiowych. Skoro wychodzę poza znane mi doświadczenia, to jest naturalne, że moje własne mechanizmy samoregulacji będą w tym nowym „mnie” poszukiwać nowej homeostazy. Nowego punktu stabilności. Bazy. Odniesienia. A okres tego poszukiwania może być lekko niestabilny.

Stwierdziłem zatem, że zamiast poszukiwać jakiegoś trwałego „dobrze mi ze sobą” nauczę się wspierać siebie, swój umysł, swoje serce, swoje ciało w sprawnym odnajdywaniu nowego stanu homeostazy wraz z postępującymi nieustannie zmianami.

Teraz, gdy nachodzi mnie poczucie niepokoju, czy huśtawka emocjonalna, czy obniżenie nastroju cieszę się jak dziecko. Bo wiem, że znów poszerzyłem swój wewnętrzny świat a zatem mój wewnętrzny świat musi na nowo odnaleźć swój punkt stabilności, mając nowe możliwości jakich nie miał wcześniej.

Wcześniej reagowałem inaczej. Ojej, znów huśtawka. Znów kiepski nastrój. Znów pustka. Znów niepokój…. Co znów zrobiłem źle? Jaki to ma sens? Czy to się kiedyś skończy?

Odkąd zmieniłem podejście i odkryłem metody wspierania siebie w odnalezieniu się w nowym, te epizody poszukiwania „nowego” są krótkie i nawet ciekawe. Same w sobie edukacyjne.

W gruncie rzeczy to jest bardzo racjonalne. Jeśli coś się w nas istotnie zmienia w świadomości, sposobie myślenia, to musi to za sobą pociągnąć reakcje serca, reakcje ciała. I w innej kolejności również. Skoro zatem sytuacja jest nowa to jak w niej ma się pojawić zdrowy punkt równowagi? Musi on być odnaleziony. Nie pojawi się ot tak znienacka. Zatem chwilę trwa nim Gömböc się ustabilizuje. Z czasem to staje się coraz bardziej zabawne i radosne. Po prostu coś zupełnie nowego co jakiś czas.

Nieznany potencjał ciała fizycznego

Joga jako droga samopoznania to nie tylko poznanie filozoficzne. To również poznanie emocjonalne, uczuciowe. Ale i również poznanie naszej fizyczności. Z ubolewaniem stwierdzam, że ten ostatni aspekt tradycji duchowych jest najmniej znany w dzisiejszych czasach. Duchowość przez ostatnie stulecia, szczególnie w kulturze zachodniej stała się filozoficzno-etyczna. Mówi jak jest teoretycznie dobrze ale nie ma pojęcia jak do tego „dobrze” dojść.

Uważam, że jesteśmy istotami duchowymi. Nie argumentuje tego nawet filozoficznie. To po prostu jest wpisane w naszą biologię. To wiedzieli starożytni mędrcy, to wiedzą szamani. Nasza biologia wspiera nasz duchowy wzrost. Jeśli wiemy, że to robi i jak to robi to jest dużo łatwiej. I to są również elementy jogi:

  • wykorzystanie naturalnych potencjałów organizmu by wesprzeć różne procesy samoleczenia z trudności napotkanych po drodze,
  • wykorzystać te same predyspozycje organizmu do rozszerzenia naszej świadomości znacząco po za to co zachodnia kultura uznaje za możliwe.

Na co dzień mało się przejmujemy naszym organizmem. Ot nakarmić i umyć. Odnosimy się czasem do mózgu, do serca. I do żołądka jak boli bo coś nie tak było z pokarmem. Ale dalej to dopiero jak cos się naprawdę psuje i lekarz mówi nam, że „oj tarczyca w kiepskim stanie”.

Droga jogina jest inna. Joga pozwala poznać znaczenie wielu różnych wewnętrznych organów, ich wpływ na homeostazę organizmu, na świadomość oraz za pomocą odpowiednich praktyk wpłynąć na uleczenie organu i wykorzystanie jego potencjału do znaczącego poszerzania swych możliwości.

Weźmy np. ciało migdałowate. Mało kto wie, że w ogóle jest. A jest w głowie, w centralnej części mózgu, stanowi część układu limbicznego. Jeśli już ktoś wie o ciele migdałowatym to zna to zazwyczaj pod hasłem „odpaliły mi ciała migdałowate”. Mówiąc inaczej – wnerwiłem się, wybuchłem gniewem i dałem komuś do wiwatu. Sprawa jest jednak znacznie bardziej złożona oraz co istotne, pozytywna.

Na potrzeby samorozwoju nie trzeba oczywiście wnikać w pełną biologię i nauki pokrewne. Wystarczy pewne pojęcie. Otóż ciało migdałowate zbiera impulsy z całego organizmu. Wszelkie. I przetwarza je nadając im pewien „ton”. Stanowi swego rodzaju „filtr”. To ten filtr sprawa, że w jednej i tej samej sytuacji możemy być nastawieni otwarcie i pokojowo lub agresywnie i zamknięci. Np. z powodu sytuacji na drodze przed spotkaniem, na które dojechaliśmy. Dla uproszczenia można powiedzieć, że ciało migdałowate ma dwie bramy którymi wpuszcza impulsy z organizmu i tworzy z tego w umyśle pewien obraz sytuacji. Bramę różnicowania i bramę jedności. To jaka brama jest aktywna wpływa na to jak będziemy się czuć i jak zachowywać. Jak reagować. Jak myśleć.

Łatwo się domyśleć, że dla większości z nas domyślnie jest to brama różnicowania i zazwyczaj na niej nieustannie działamy. Brama ta uruchamia mechanizmy dualizmu, polaryzacji, rozróżniania co miłe, co nie miłe. Co obce a co swojskie. Co przyjazne a co wrogie. Ona sama w sobie oczywiście nie jest zła. Przydaje się. Problemem jest po prostu nieustanne z niej korzystanie. Bo korzystanie z tej bramy stymuluje nasza współczesna kultura. Konsumpcjonizm. Materializm. Ekonomia. Osądzanie. Celebrytyzm. Hierarchie etc.

W przypadku gdy ciało migdałowate przełącza się na bramę jedności zaczynamy zachowywać się inaczej. Pokojowo. Otwarcie. W zaufaniu i bezkonfliktowości. Kompromisowo. Biorąc spokojnie pod uwagę inne punkty widzenia. W jedności.

I teraz co ma do tego joga? Otóż praktyka jogi to między innymi odkrycie, że mamy wpływ na to jaką np. bramą ciała migdałowatego operujemy. Po prostu. Świadomym aktem woli. Wymaga to nieco praktyki ale jest osiągalne dla każdego.

W jednym z wpisów podałem, że w praktyce medytacji warto unosić zamknięte oczy, wyrażające uśmiech, kierować spojrzenie w stronę punktu na czole. I wizualizować światło w tym miejscu gdzie hindusi malują na czole kropkę. Jeśli dodamy do tego poczucie ruchu energii z centrum głowy do przodu, tak jakbyśmy chcieli się przesunąć w głowie do przodu, to uruchamiamy proces przełączania bramy ciała migdałowatego. Z różnicowania na jedność. Brama różnicowania jest z tyłu ciała migdałowatego, jedności z przodu. Taka postawa uruchamia zmiany w funkcjonowaniu ciała migdałowatego oraz wprowadza więcej energii do kory nowej mózgu wyciszając nieco bardziej prymitywny mózg gadzi i aktywując wyższe funkcje poznawcze. Wspomaga to wyjście z paradygmatu walka-ucieczka-przetrwanie do paradygmatu bezpieczeństwa-jedności-pokoju.

Wydaje się to może na początek skomplikowane ale to tylko dlatego, że tego nie robimy na co dzień. Z niewielką praktyką, staje się to naturalnym ruchem, jak poprawianie grzywki na czole, gdy spada na oczy i zasłania widok. W sytuacji gdy czujemy, że ciało migdałowate zaczyna działać w trybie walki prosty ruch wewnątrz i sprawa się rozwiązuje. Oczywiście są sytuacje gdy warto zdać się na ciało migdałowate w trybie przetrwania. Np. gdy goni nas wilk w lesie. No ale jak często ganiają nas wilki w lesie a jak często po prostu chcemy dogadać się z innymi ludźmi?

Z biegiem czasu okazuje się też, że nie trzeba tego nawet już kontrolować. Bo zmienia się nasza homeostaza. W toku dosyć trudnego rozwoju osobistego w naszym społeczeństwie wymuszony na nas Gömböc uwzględnia, że działamy z dualistyczno-separacyjnej bramy ciała migdałowatego. Gdy włożymy w to trochę aktywnego wysiłku, to właśnie niedualna jednocząca brama ciała migdałowatego staje się trwałym elementem naszego Gömböca, a chwilowe aktywacje dualnego postrzegania pojawiają się wtedy gdy to jest chwilowo potrzebne.

To co opisałem powyżej to tylko jeden z przykładów tego czym w istocie jest pełna joga. Samopoznanie. I jaki potencjał jest w nas. Mówiąc w nas mam na myśli również w naszych organizmach. Jest w nas wiele ważnych organów, których wpływ ma istotne znaczenie na nasze zdrowie emocjonalne, mentalne i fizyczne. Jak z tego korzystać?

Narzędzia jogina

By w pełni uruchomić samoleczniczy potencjał naszego ciała warto by mieć do dyspozycji narzędzia łączące wszystko to na co składa się nasza wewnętrzna przestrzeń. Koncepcje. Abstrakcje. Myślenie. Uczucia. Emocje. Relacje. Fizyczność.

Przykładowo. Wyrażanie własnego zdania. Każdy zapewne zna, albo większość, wrażenie uścisku w gardle gdy czujemy że coś chcemy powiedzieć ale nie chce to nam przejść przez gardło. Albo gdy głos się nam łamie gdy mówimy coś niezwykle dla nas ważnego ale czujemy trudność w wyrażeniu tego.

W tym prostym przykładzie znaczenie na to co się dzieje w gardle ma wiele elementów: nasz pogląd, wpojone moralne zasady, konwenanse, zdolność przeżywania i wyrażania emocji. Nasze uczucia względem siebie i otoczenia oraz co istotne – fizyczne organy. Stan zdrowia i sprawność tarczycy a za nią, ośrodkowego układu nerwowego, na którego funkcjonowania mają wpływ jej hormony.

Przydałoby się zatem mieć jedno narzędzie które odpowiada takiej wybranej – np. gardłowej – grupie zjawisk. Poglądowi co do prawa do wyrażania siebie bez obaw o to co pomyślą inni. Swobody ekspresji emocji związanych z tym co mówimy i stabilności uczuć jakie nosimy. I kontroli stanu hormonów mających wpływ na ośrodkowy układ nerwowy. I jednocześnie mieć takie narzędzie którym nie zrobimy sobie krzywdy. I jeszcze by to narzędzie nas nie ograniczało w możliwości dalszego rozwoju tego aspektu.

Takie narzędzia istnieją. Zostały wynalezione, że tak to nazwę, przez starożytnych mędrców na których mówimy Riszi. Zostały one opisane w literaturze wedyjskiej, w Upaniszadach. Tymi narzędziami są czakry. Pojęcie analogiczne do wedyjskiego systemu czakr stosują też oczywiście niektóre tradycje szamańskie.

Czakry obejmują wiele  aspektów naszej wewnętrznej przestrzeni – mentalne, emocjonalne, uczuciowe, fizyczne ale i duchowe, wyższe, transcendentne. Do tego dobór czakr – jakie są, obejmuje ścieżkę rozwoju człowieka od świadomości pre-personalnej, poprzez personalną do trans-personalnej. Obejmuje też relacje do siebie, relacje do społeczeństwa, do świata oraz wyższego Ducha. Obejmuje przestrzeń podświadomości, świadomości i nadświadomości. Percepcji logicznej i irracjonalnej. Czakry obejmują nawet pojęcia z dziedziny psychoanalizy C.G. Junga jak i bardziej współczesnych odkryć.

Dobór czakr, kolejność pracy z nimi, ma swoje głębokie uzasadnienie. Np. wracając do tematu gardła. I  czakry gardła. I wyrażania własnych poglądów. Zanim zaczniemy je wyrażać warto sprawdzić, które są nasze, a które są wdrukowanymi nam schematami  np. naszych rodziców. Nie są zatem naszą energią. Prawda? Dlatego zanim się zacznie uzdrawiać czakrę gardła warto uzdrowić czakrę solar-plexus, a jeszcze wcześniej sakralną etc. Bo może nasza wewnętrzna istota blokuje nam czakrę gardła bo intuicyjnie nie chce byśmy wyrażali to co w nas jest obce? A przy okazji niejako blokuje wszystko? Wszystko zatem w tematyce pracy z czakrami ma swój określony uzasadniony porządek i znaczenie.

Podkreślam – to jest narzędzie. Nie trzeba z niego korzystać by osiągnąć samoleczenie i rozwój własnej świadomości i zdolności. Można korzystać z czego innego. Można się urodzić geniuszem duchowym, który po prostu wszystko intuicyjnie potrafi. Można. Mnie się nie poszczęściło aż tak i geniuszem duchowym się nie urodziłem. A narzędzia nauki zachodniej, które poznałem okazały się zbyt wybrakowane. Ciągle są niedoskonałe. Owszem, przydatne w wielu sprawach skrajnych. Jak rzeczywiście chorujemy. Jak mamy wypadek. Ale do tego by sprawnie uleczyć się wewnętrznie i rozwinąć w sobie wyższe poziomy świadomości w naturalny sposób, współczesna zachodnia nauka jeszcze wiele musi odkryć. Już to odkrywa. Jest coraz więcej znakomitych naukowców, którzy badają te obszary. Ale jeszcze wiele przed nią.

Oczywiście czakry to nie jedyne narzędzia jogina. Ale na początek są wystarczające. W następnych wpisach zaprezentuje różne znane mi systemy czakr oraz podstawowe zasady ich wykorzystania w procesie samoleczenia i rozwoju. Tym wpisem chciałem ustanowić pewien kontekst zrozumienia czym są czakry wedle tradycyjnych nauk duchowych oraz połączyć je z bardziej współczesną wiedzą.

Warto też podkreślić jedno. Co wiem z własnego doświadczenia. Czasem okoliczności życiowe albo po prostu pewnego rodzaju wgląd duchowy, spowoduje spontaniczną zmianę naszej homeostazy. Taki etap radosnego neofity. Będziemy radośni, otwarci, wszystko będzie oczywiste i łatwe. To może potrwać dni, tygodnie, miesiące. Wiedza będzie nam w tym czasie zbędna. Praktyka medytacji również będzie się wydawać nieistotna. Jednakże, życie to nieustanna zmiana. Takie etapy kiedyś się kończą. I wtedy przychodzi czas wątpliwości. Dlatego polecam drogę samopoznania. Bo samopoznanie, nie tylko naszej niedualnej natury Jaźni ale również spraw naszej energetycznej i fizycznej manifestacji, może nam się przydać. By odnaleźć się w pokoju i radości zawsze, niezależnie od okoliczności. Swój najbardziej radosny okres w życiu jaki miałem wykorzystałem by nieustannie się samo poznawać, wchodzić w to co wydawało się trudne, otwierać nowe furtki. Konsekwentnie stosować nauki moich nauczycieli i ich mądrość zrodzoną z wielowiekowych doświadczeń. I nie żałuję. Podkreślam to bo wiem, że to ważne by taki okres też do tego wykorzystać. W poprzednich analogicznych takich okresach tego nie wykorzystałem, a mogłem.

Doskonałego Gömböca w sobie wszystkim życzę!

Zen programowania

Jestem informatykiem więc trudno bym nie nawiązał do tej sztuki. Dla mnie programowanie zawsze było sztuką bo jest aktywnością wyjątkowo kreatywną. Jak wszelkie inne sztuki kreatywne (malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka) ale także i np. sport, potrafi wprowadzać nas w stan który nazywamy stanem przepływu, stan „flow”. Czyli takiej koncentracji na realizowanym zadaniu, że tracimy z oczu świat zewnętrzny, zanika poczucie czasu i zupełnie poddajemy się aktowi tworzenia, to co robimy płynie z nas naturalnie, bez przerw i na koniec często sami możemy być zdumieni tym co powstało.

Programistą byłem przez pewien okres swej kariery informatycznej. Mój główny okres aktywności jako programisty to była branża gier komputerowych. Śladem tego jest mój inny , stary i już nieaktywny blog (https://pyl1998.wordpress.com/). Z czasem przeszedłem do zadań bardziej analitycznych, projektowania oprogramowania i zarządzania procesem tworzenia oprogramowania jak i zespołami informatycznymi.

Praktyka medytacji, i generalnie duchowe nauki oraz praca z nimi miały bardzo duży wpływ na moją karierę w tym zawodzie. W okresie gdy byłem bardzo aktywnym programistą często praktykowałem medytacje w pracy. Programistom znane jest pojęcie debugowania oprogramowania. Czyli jego analizy pod kątem znajdywania w nim błędów. Służą do tego narzędzia, takie jak debuggery, które pozwalają krok po kroku śledzić wykonywany kod by weryfikować poprawność zastosowanych rozwiązań. Ja często debugowałem swój kod medytując. Głównie dlatego, że w czasie gdy pracowałem w branży gier komputerowych debuggery nie były zbyt wygodne a gry to kod wyjątkowo trudny w debuggowaniu. Ja tworzyłem głównie silniki gier i silniki graficzne. Te drugie były wtedy (lata ’90) wyjątkowo uciążliwe w debugowaniu bo trudno było jednocześnie obserwować efekt ich działania i sam kod z powodu braku odpowiedniego wsparcia narzędzi. Dlatego robiłem to podczas medytacji. Jak wspomniałem w innym wpisie jedną z praktyk medytacji jest koncentracja. Pracując więc nad kodem, robiłem przerwy, nawet w pracy, siadałem do medytacji i wykonywałem kod w sobie. Dzięki innym praktykom medytacji miałem w tym pewną biegłość. Poddawałem się też swej intuicji i po prostu śledziłem różne odgałęzienia kodu, jego warianty, w ciszy własnego umysłu. Po jakimś czasie przychodziło do mnie, z mego wnętrza, rozwiązanie dylematów. Wracałem wtedy do komputera i nanosiłem odpowiednie poprawki.

Niezależnie od tego, praktyki medytacji i studiowanie nauk duchowych, samopoznanie oraz związane z nim uzdrawianie bardzo mnie zmieniło. Byłem bowiem typowym komputerowym geekiem, zamkniętym w sobie i mało komunikatywnym. Proces jaki przeszedłem pozwolił mi się odnaleźć w pracy analitycznej, która wyjątkowo wymaga umiejętności komunikacji, nie mówiąc już o pracy zarządczej wymagającej otwartości na to jak różni są ludzie i jak można efektywnie wykorzystać ich indywidualne talenty oraz zdolności.

Zatem, sztuka medytacji, prócz zalet dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego ma również wiele korzyści dla innych aktywności, w tym zawodowych.

Namaste!

Medytacja – korzyści zdrowotne i wpływ na procesy mentalne oraz podstawowe zasady

Zgodnie z wieloma tradycjami duchowymi oddech jest pomostem pomiędzy tym co niematerialne i materialne. Pomiędzy duchem a umysłem, pomiędzy umysłem a ciałem.

Jednym z elementarnych narzędzi w medytacji jest uwaga. Tam gdzie podąża uwaga tam podąża energia. Gdy zaczynamy przygodę z medytacją nasza uwaga zazwyczaj trzyma się myśli. Skoro tam gdzie uwaga tam energia to na początku może pojawić się wrażenie, że im więcej wchodzimy w medytacje tym jest więcej myślenia. Bo poświęcamy im coraz więcej uwagi. Samo to w sobie nie jest złe bo obserwacja – na początku treści swych myśli a z czasem tego jak powstają i jak znikają – jest jednym z elementów sztuki samopoznania. Jednakże szybko te myśli, szczególnie na początku, mogą być przytłaczające. Coś zatem trzeba zrobić z uwagą. Najprościej przekierować ją na oddech.

Zanim jednak przejdę do znaczenia oddechu w medytacji jeszcze o korzyściach praktyki medytacji ogólnie. Medytacji poświęcono już wiele badań naukowych i wskazane poniżej korzyści są ich wnioskami.

Zdrowotne korzyści medytacji

  • Praktyka medytacji istotnie zwiększa rozwój szarych komórek mózgu, wpływa na grubość kory mózgowej oraz inicjuje zjawisko gyryfikacji czyli wspomaga i reaktywuje neurogenezę czyli tworzenie się nowych komórek mózgowych oraz ich połączeń. Gyryfikacja to zjawisko, które jest głównie aktywne w wieku prenatalnym i tworzy nowe bruzdy oraz zakręty kory mózgowej. Zatem generalnie rzecz ujmując, praktyka medytacji reaktywuje dziecięcą zdolność kory mózgowej do plastyczności, a zatem zdolności do nauki nowych rzeczy, poznawania świata na nowe sposoby oraz powstrzymuje potencjalne stopniowe obniżenie zdolności intelektualnych i poznawczych jakie przychodzi z wiekiem – intensyfikując zdolność mózgu do pozytywnych zmian, fizycznych i strukturalnych.
  • Regularna medytacja obniża ciśnienie krwi, redukując stres serca, sprzyja produkcji tlenku azotu, który powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych co pozytywnie zwiększa ukrwienie całego ciała.
  • Telomery są zabezpieczającymi końcówkami chromosomów. Dłuższe telomery oznaczają dłuższe życie. Medytujący mają zwiększoną telomerazę czyli istotne zjawisko związane z podziałem (tworzeniem nowych) komórek. Zjawisko telomerazy obniża swą aktywność z wiekiem prowadząc do przyśpieszania starzenia się organów i całego ciała. Zwiększony poziom telomerazy prowadzi do zdrowszego i dłuższego życia.
  • Medytacja ogranicza ponad 1000 genów, których ekspresja jest związana ze stresowymi dla organizmu zjawiskami takimi jak podatność na stany zapalne, wysokie ciśnienie krwi, astma i zaburzenia pokarmowe. W tym również choroba Alzhemiera, chroniczne bóle (migreny) i przyśpieszone starzenie się.
  • Medytacja stymuluje odporność organizmu poprzez wpływ na zmniejszenie produkcji adrenaliny i kortyzolu, pozwalając komórkom systemu odpornościowego pozostawać dłużej aktywnymi i bronić nas przed chorobami i infekcjami.
  • Medytacja wspomaga redukcje chronicznych stanów zapalnych, które są prekursorami chorób serca, artretyzmu, astmy i wielu innych współczesnych chorób cywilizacyjnych.
Piękne Życie – Szkoła Podstawowa

Wpływ medytacji na procesy mentalne

Jednym z elementów wpływających na pracę naszego mózgu są tzw. fale mózgowe. Mózg jest urządzeniem biologiczno-elektryczno-kwantowym. Fale mózgowe są to niejako częstotliwości w jakiej w danym momencie pracuje to urządzenie. Te częstotliwości mogą być różne, a praktyka medytacji pozwala na nie wpływać.

Przedziały częstotliwości fal mózgowych i ich wpływ na procesy poznawcze:

  • Fale BETA, 14-24 hz – fale mózgowe w tym zakresie częstotliwości są typowe dla „zajętego umysłu”, najczęstszego stanu w jakim jesteśmy. Obrazowo mówi się na ten stan umysłu stanem „kawy i papierosa”. Procesy myślowe są chaotyczne, zdefragmentowane, migoczące i brak w nich balansu wykorzystania obu półkul mózgowych, typowo występuje tu dominacja lewej półkuli mózgowej, czasami nazywanej „umysłem małpki”. Mniej kreatywnej, a bardziej odpowiedzialnej za sprawne przeprowadzanie znanych nam już czynności. Nie koniecznie odkrywanie nowego i nie koniecznie bycia otwartym na inspiracje.
  • Fale ALFA, 8-13 hz – fale mózgowe w tym zakresie częstotliwości zaczynają inicjować zjawiska balansowania stanu mentalnego, myśli przestają być chaotyczne, procesy mentalne stają się ciągłe, pojawia się więcej równoważenia i harmonii a coraz bardziej aktywna jest prawa półkula mózgu. Jest to wstępny etap medytacji.
  • Fale THETA, 4-7.5 hz – fale mózgowe w tym zakresie częstotliwości inicjują kreatywny potencjał mózgu, obie półkule zaczynają pracować synchronicznie. Pojawiają się w umyśle olśnienia, rozwiązania nierozwiązywalnych problemów, intuicyjne spostrzeżenia i ukryta w nas mądrość, zdolność kojarzenia znaczenia wielu niepowiązanych wcześniej informacji oraz pojawia się aktywność wizualna, zdolność widzenia wewnętrznym wzrokiem obrazów, całościowego rozumienia zjawisk i głębokich przemyśleń. Jest to stan głębokiej medytacji.
  • Fale DELTA, 0,5-4 hz – fale mózgowe w tym w zakresie korespondują z wychodzeniem poza ograniczenia typowego umysłu, pojawia się zjawisko nadświadomości, jedności wszystkich zjawisk, uaktywnia się to co tradycje medytacji określają stanem samadhi czyli niezwykle głębokiego pokoju, subtelnej błogości oraz radości i wyjątkowej wrażliwości aktywnej uważności. Całe organizm się relaksuje oraz znacząco intensyfikują się procesy samoleczenia. Aktywna uważność jakie się ujawnia w tym stanie jest bardzo ciepła, łagodna i akceptująca.
My Thoughts on Meditation - MCIS Language Solutions

Tam gdzie uwaga, tam energia

Jak wspomniałem, tam gdzie uwaga tam energia. Kierowanie uwagi w praktyce medytacji pozwala zatem zarządzać wewnętrzną energią.

To jak traktujemy naszą uwagę – czy ją koncentrujemy czy ją rozpraszamy – jest podstawowym czynnikiem rozróżniającym dwie główne praktyki medytacji: uważności i koncentracji. Praktyka uważności jest podstawową praktyką samo poznawczą a praktyka koncentracji jest podstawową praktyką celową, nakierowaną na jakiś konkretny cel do osiągnięcia, wewnętrzną pracę.

Balansem pomiędzy praktyką uważności a koncentracji jest praktyka medytacji z oddechem. Praktyka ta rozwija obie zdolności.

Uwaga jest bardzo istotnym elementem. Typowo, w naszej dzisiejszej cywilizacji nasza uwaga jest jak widzenie centralne – skupiamy się na istotnych fragmentach rzeczywistości. Tak używamy też głównie naszych oczu – widzenie centralne to widzenie ostre ale i skupione, wyróżniające detale a nie całokształt. Przeciwwagą dla widzenia centralnego jest widzenie peryferyjne. Gdy rozluźnimy oczy i nie koncentrujemy ich na konkretnym widoku uaktywniamy widzenie peryferyjne. Obejmujemy wzrokiem całe pole widzenia, zaczynamy bardziej czuć całość tego co jest przed naszym wzrokiem. Nasza uwaga jest rozproszona i przez to automatycznie się rozluźniamy. Dokładnie o to samo chodzi w praktyce uważności. O rozproszenie uwagi co prowadzi do rozluźnienia całego organizmu i naszej psychiki. Zamiast koncentrować się na detalach wewnętrznej przestrzeni i dawać się wciągać w myśli stajemy się uważni wszystkiego co się dzieje, swobodnie akceptując to co się przydarza i pogłębiając stan medytacji.

Koncentracja uwagi zamiast jej rozpraszania też jest bardzo przydatna i stymuluje siłę mentalną, produktywność, panowanie nad umysłem, możliwości przeprowadzania nawet złożonych wewnętrznych wizualizacji i nie tylko. Praktykami medytacji koncentracji zajmę się w innych wpisach gdyż niekoniecznie są kluczowe na początku przygody z medytacją. Wymagają już pewnej wprawy i panowania nad narowistym ogierem jakim czasem jest nasz umysł. Wcześniejsze nabranie wprawy w pogłębianiu pokoju i akceptacji przez praktykę uważności jest bardzo przydatne dla postępów w praktykach opartych o sztukę koncentracji.

Medytacja uważności i oddech

W toku nabywania doświadczenia w praktyce medytacji uważności cała praktyka medytacji jest naturalna i swobodna. Nie wymuszamy niczego. Wszystko zostawiamy dokładnie takim jakim jest. Dotyczy to również oddechu. Zanim jednak do tego dojdzie przydatne jest skorygowanie błędnych nawyków jakie niestety narzuca nam wychowanie i życie we współczesnej cywilizacji. My nie potrafimy oddychać.

Oddech większości z nas jest szybki, nierówny i płytki. To z jednej strony odzwierciedla mentalny stan chaosu (patrz wyżej wspomniane znaczenie częstotliwości fal mózgowych) a z drugiej strony napędza ten stan chaosu. Sprzężenie zwrotne. Pętla się zamyka. Brak wyjścia?

Dlatego na początku staramy się za pomocą świadomego aktu woli zmienić nawyki oddechowe podczas praktyki medytacji. Z czasem, te nowe nawyki, przenikają codzienne życie i zmieniają nasz sposób oddychania. Gdy nowy sposób oddychania się utrwali nie ma potrzeby kontrolowania go w medytacji.

W praktyce medytacji możemy odnosić się uwagą do oddechu na trzy sposoby:

  • możemy koncentrować uwagę na ujściu powietrza z nozdrzy, jest to, wedle tradycji, praktyka medytacji stosowana przez Gautame Buddę (zgodnie z pismami tradycji theravady,). Takie skupienie uwagi na oddechu jest wstępną praktyką dla praktyk koncentracji. Praktyki koncentracji prowadzą do osiągania kolejnych stopni tzw. jhan czyli zespolenia się z obiektem koncentracji prowadzących do bardzo wysublimowanych stanów świadomości. Jak wspomniałem wyżej, są to już bardziej zaawansowane praktyki.
  • możemy koncentrować uwagę na podbrzuszu, poniżej przepony, stymulować głęboki, sięgający podstawy kręgosłupa oddech, takie podejście pozwala niejako ściągnąć energię z nadaktywnego umysłu, uspokoić cały organizm, ugruntować nas w ciele i sprowadzić nas niejako do świata zmysłów, odciągając od świata mentalnego, jest to zasadnicza praktyka wstępu do medytacji lub przez jakiś czas wogóle podstawowa praktyka gdy jesteśmy szczególnie podatni na wikłanie się w myśli i łatwo popadamy w śnienie na jawie, gubimy się w myślach. Praktyka ta pozwala też zmienić nawyki oddechowe o czym wspomniałem wcześniej.
  • możemy być uważni całego przepływu oddechu; gdy oddech jest już pogłębiony i uspokojony (np. poprzez koncentrację na podbrzuszu) możemy przejść do jego uważnej obserwacji, podczas całego biegu przez ciało, od nosa do podstawy kręgosłupa. Zaczynając wdech nasza uwaga jest w nozdrzach a potem stopniowo opada do podbrzusza. Przy wydechu wędruje od podbrzusza do nozdrzy. Staramy się nie ingerować w proces oddychania tylko go swobodnie obserwować. Praktyka ta ma duży wpływ na ogólny wzrost świadomości naszego ciała, kontaktu ze swym wnętrzem oraz harmonizowania relacji pomiędzy umysłem, sercem i ciałem. Gdy na początku mamy problem z utrzymaniem uwagi na przepływie oddechu możemy pomóc sobie dłonią. Wykonując nią gest jak dyrygent orkiestry, unosząc do nosa i opuszczając łagodnie w dół a następnie do góry, jakby prowadząc naszą uwagę, nasz umysł, za oddechem.

Uwzględniając powyższe praktykę medytacji możemy rozpocząć od kilku pogłębionych oddechów i koncentracji na podbrzuszu by oderwać się niejako od mentalnego zgiełku umysłu, ugruntować się, a następnie przejść do obserwacji biegu całego tak zmienionego oddechu, już bez ingerowania w jego bieg.

Gdy w czasie takiej praktyki zdarzy się zapomnieć w myślach, odciągną nas jakieś mentalne sprawy, przypomną się sprawy ważne czy błahe należy na spokojnie i bez krytykowania się wrócić do obserwacji oddechu. Naszą postawą powinna kierować łagodność dla siebie i brak oceniania. To naturalne że na początku umysł często nas porywa w swe procesy. Nie ma co się tym przejmować i jak tylko sobie uświadomimy że odpłynęliśmy w myśli spokojnie wracamy od oddechu. Z czasem to się zmieni.

Ile i kiedy medytować?

Najlepszą porą do medytacji jest świt. Przydatna jest też praktyka wieczorem przed pójściem spać. Niestety nie mamy nawyku wstawiania o świcie i chodzenia spać wraz z zachodem słońca. Kolejny niezdrowy nawyk współczesnej cywilizacji sztucznego światła.

Taki nawyk prowadzi do zaburzenia wydzielania melatoniny oraz DMT w szyszynce mózgowej co również jest i niezdrowe ale i też odcina nas od wielu zjawisk jakie leżą w naszym potencjale doświadczeń.

Zatem najlepiej medytować o świcie, wraz ze wschodzącym Słońcem oraz wraz z jego zachodem. Tuż przed snem. Jeśli to dla nas trudne, z racji choćby uwikłania w życiowe obowiązki, dobrze jest po prostu wybrać jakąś porę dnia i się jej trzymać.

Warto również wybrać jedno miejsce. Jedno miejsce. Jedna pora. To ważne bo z doświadczenia wiem, że często z czasem pojawia się niechęć do medytacji. Wszak jest tyle ciekawych rzeczy do robienia wokół – filmy, Internet, pogaduchy. A w medytacji tylko my i te nieszczęsne myśli. To wszystko jest jasne i każdy medytujący przechodzi przez takie fazy.

Dlatego najlepszym zabezpieczeniem by wytrwać przez te trudne momenty jest regularność. Oraz oparcie w dharmie i sanghdze. Oparcie w dharmie to studiowanie nauk duchowych by inspirować się do praktyki. Sangha to społeczność ludzi, którzy wspólnie oddają się poznawaniu tych nauk oraz praktyce medytacji. Wsparcie jest ważne bo trudne momenty wraz postępem samopoznania są nieuniknione. Medytacja niewątpliwe jest korzystna dla zdrowia i dla naszej świadomości. Jednakże stymuluje też uzdrawianie wewnętrzne, naszych traum, blokad i kompleksów. Wyciąga je na wierzch i stawia przed nami. Stawia też to czego w sobie nie lubimy, nie chcemy i wypieramy. Dlatego prócz praktyki medytacji istotne jest poznawanie nauk o naszej pierwotnej naturze Buddy oraz możliwość uzyskania wsparcia u innych osób doświadczonych w tej drodze.

Jednakże z czasem, gdy przejdziemy przez etap zmuszania się, etapy poznania tego co w nas, otwieramy się na zupełnie nowy świat. Świat pełen wrażliwości, pokoju, jedności, poczucia spełnienia i radości życia. Czego wszystkim medytującym życzę.

Namaste!

No, Society Does Not Need Unity – AIER

Pytania i odpowiedzi (1)

Poniżej załączam klika pytań i moich odpowiedzi jakie trafiły do mnie od czytelników moich tekstów na blogu.

Pragnę podkreślić jeszcze raz, że ja nie prezentuje tu wiedzy jak jest. Prezentuje raczej jak można potencjalnie wykorzystać plastyczność wewnętrznego świata by go zmienić na taki, który będzie skutkował pełnym radości i spełnienia życiem. Stąd może też takie a nie inne moje odpowiedzi.

Świadomość jest wieczna i nielokalna, dlaczego nie mogę poczuć, zobaczyć tego co inni skoro taka jest? Co stanowi blokadę?

Każdy może i robi to nieustannie. Stopniowo rozwijamy ku temu nowe talenty i zdolności z racji otwierania się na potencjał ewolucji świadomości w nas. Np. empatia to nic innego jak zdolność odczuwania tego co inni. Umiejętność dialektyki poprzez przyjęcie innej roli w dyskusji niż prywatne zdanie, to też umiejętność myślenia jak ktoś inny. Itp. Z czasem, co wiem z doświadczenia, na początku spontaniczne i co jakiś czas, potem u niektórych dosyć stale, otwierają się inne, powiedzmy to bardziej pozazmysłowe, możliwości odbierania świata z perspektywy innych osób.

Drogą do tego jest droga mądrego współczującego serca. Rozwijając w sobie współczujące serce otwieramy się stopniowo na takie doświadczenia.

W którym momencie życia istota jest/staje się świadoma? Wraz z narodzinami świadomości indywidualnej…. jakimi narodzinami jak nie podlega czasowi i przestrzeni?

Liniowość czasu to element doświadczania tutaj, i też pewnego etapu. Z czasem, rozwijając swoją świadomość doświadczamy innych form czasu. Np. czasu synchronicznego gdzie bardziej to co wysuwa się na plan pierwszy, to natura doświadczeń a nie ich kolejność w kalendarzu. Zaczynamy żyć jakby poprzez rozwijane w sobie określonych cech, atrybutów oraz talentów niespecjalnie zwracając uwagę na liniową sekwencje tego co nas spotyka. Można to porównać do zmiany uporządkowania plików w folderze. Zamiast względem daty zmieniamy je na porządkowanie względem wartości dla naszego serca. I w ten sposób okaże się że pierwszym doświadczeniem duszy jest „o! Jestem” a czas w którym to było nie ma kompletnie znaczenia. Na początku można takich czasowych zjawisk doświadczyć podczas snu, szczególnie tuż przed wyburzeniem. Struktura czasu zaczyna wtedy być nieco plastyczna. Warto to obserwować. Również w śnie z marzeniami sennymi – czy ma znaczenie o której godzinie sennego-czasu rozpoczyna się dane senne marzenie?

Z czasem rozwoju świadomości zaburzenia liniowości czasu stają się też obecne w tzw. życiu na jawie.

Czy świadomość ziemi i dusz ludzkich to ta sama świadomość? Ziemia starsza/więcej doświadczenia dlaczego dusze na niej nie mogą z tego korzystać?

W sanksrycie, języku nauk wedyjskich z których wyrasta wiele współczesnej mistycznej wiedzy duchowej, jest wiele słów na to co my nazywamy „świadomość”. Czym innym jest użycie tego słowa jako „być świadomym że mnie coś spotka za to”, a czym innym jest „rozwój świadomości”, a czym jeszcze innym jest „bezforemna i nieuwarunkowana natura jednej świadomości”. Pytanie zatem do którego znaczenia odnosi się pytanie? Jeśli do Jednej świadomości, to ona jako, że jedyną jej cechą jest to „że jest” – to jest ona taka sama wszędzie, we wszystkim i w każdym. Jeśli zaś pytanie odnosi się do rozwijającej się świadomości, to lepiej użyć tu określenie rozwijającej się duszy, czyli pewnej przestrzeni zindywidualizowanej energii przez które owa Jedna świadomość się wyraża. I wtedy takie dusze mogą nawzajem, różne, czerpać ze swoich doświadczeń. Jeśli dusza człowieka jest otwarta w swym sercu (duchowym) na kontakt z Matką Gają to niewątpliwe ten transfer mądrości zacznie następować.

Jedna świadomość to jest to co w nas „mówi” Jestem. Przy czym „mówi” to przez samo to, że jest a nie poprzez jakiekolwiek działania.

3 etapy są dosłownie dla każdej cywilizacji czy piszesz tu o ziemskiej?

Wzrastamy na planecie o jednym Słońcu i jednym Księżycu. Jak wynika z wielu nauk oraz własnych doświadczeń te dwa ciała kosmiczne mają duży wpływ na kształtowanie oraz stan naszej wewnętrznej przestrzeni. Słońce kojarzone jest z aktywnym aspektem woli, jaźni a Księżyc z bardziej biernym aspektem dostępnej energii, potencjałów i instynktów. Gdy zmienia się pora dnia zmienia się także nasz nastrój, nastawienie i na coś innego zwracamy uwagę. Stąd też dosyć istotnym elementem naszego rozwoju świadomości jest dualizm Słonecznego i Księżycowego aspektu w nas. Szybkości i elastyczności myśli względem bardziej bezwładnej natury energetycznej, emocjonalnej i instynktów.

I teraz, gdyby zrobić eksperyment mentalny i zastanowić się jakby wyglądała ewolucja świadomości inteligentnych istot na planecie w systemie dwóch słońc i wielu księżycy. Kto wie co by to było? Nie ma nocy np., ciemność w toku ewolucji nie wykształciłaby wielu zachowań na takiej planecie. Dwa słońca generowałby nieustanny blask dnia o różnym nasileniu, światła księżycy nigdy nie na ciemnym tle wyglądałby by jak kolejne słońca.. Taki system mógłby spowodować, że ewoluujące istoty miałby tam inne dylematy w sobie do rozwoju. Np. harmonizacje różnych centrów energii z której patrzyłby by na świat. Mniej byłoby tam polaryzacji przeciwstawnych (światło-ciemność) a więcej szukania harmonii między analogiami (światło jasne, światło łagodne, światło energetyzujące). Zatem rozwijałby się tam inne cechy, inne zdolności i zupełnie inne sposoby percypowania świata. Np. naturalne tam byłoby że pogląd na sprawy jest w każdym wieloraki a nie jak u nas – jeden. U nas łatwo przechodzimy od skrajności w skrajność, od smutku do euforii. A tam problemem byłoby podjęcie np. decyzji co wybrać bo ile słońc tyle opcji.

To tylko eksperyment myślowy ale chciałem zwrócić uwagę na to że środowisko w którym się rozwija świadomość determinuje jakie aspekty siebie będzie rozwijać i że to niekoniecznie są to zawsze wszystkie możliwe aspekty wogóle. Dlatego jest wiele przestrzeni manifestacji i kreacja nie ma końca.

Uczymy się że nasza prywatna perspektywa to nie prawda o świecie dla wszystkich. Kiedyś nauczymy się jako ludzkość że generalnie punkt widzenia człowieka na wszystko to też tylko drobny fragment możliwego sposobu odbierania rzeczywistości.

Czy umierając np. na etapie 2, czy rozpoczynając 3 możemy wg ciebie szybciej w nowej inkarnacji przejść znowu po kolei dwa pierwsze?

Poniekąd z perspektywy bez-czasowości wszystkie inkarnacje są na raz. Są jakby spontaniczną ekspresją tego co nowa dusza ma w sobie do rozwinięcia.

Oznacza to, że nie ma ograniczeń w naszym dostępie do wszelkiej mądrości naszej duszy z wszelkich inkarnacji tu i teraz. Ten aspekt duszy nazywa się czasem Wyższe Ja lub też wewnętrzny guru. Czyli poniekąd zawsze mamy dostęp do pełni naszej Jaźni, która prowadzi swym światłem wiedzy i miłości.

Czy jest wg ciebie możliwe doświadczenie duszy w więcej niż 1 organizmie w czasie ziemskim rzeczywistym i jak wtedy te etapy by przebiegały?

Tak.

Takie wielokrotne inkarnacje to domena doświadczonych dusz. One tu inkarnują bardziej dla wspierania nas niż dla własnych potrzeb rozwojowych. Zatem same decydują które ich aspekty energii i w jakim potencjale objawią się w którym miejscu i czasie i jako kto.

Z drugiej strony, pojęcie dusza jest też umowne. Z innej perspektywy można rzecz, że jest tylko jedna dusza, jedna świadomość jeden duch. To jest niedualne rozpoznanie.

Śri Ramane Maharisziego spytano kiedyś o to jak rekomenduje traktować innych?

Odpowiedział: Nie ma innych.

Może chodziło mu o to, że w każdym nas bije to samo Źródło. Bóg we mnie pozdrawia Boga w Tobie Czytelniku. Ten sam.

Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Może to jakiś aspekt Twojej duszy jest w człowieku na przeciw Ciebie w kolejce w sklepie?

Sztuka medytacji

Gdy pojawiamy się na tym świecie nasze ciało jest w naturalny sposób elastyczne, gibkie i żywotne. Podobnie jak nasza świadomość, umysł i serce. W wieku dziecięcym nieustannie się rozwijamy fizycznie i wewnętrznie z racji plastyczności naszej wewnętrznej przestrzeni oraz spontanicznego prowadzenia nas w tym rozwoju przez wbudowane w nasze DNA procesy.

Gdy jesteśmy starsi naturalne jest dla nas, że utrzymanie zdrowia i elastyczności ciała wspierają ćwiczenia fizycznie i uprawnianie sportu.

Analogicznie praktyka medytacji wspiera utrzymanie żywotności naszego wnętrza, stymuluje jego nieustanny rozwój i poszerzanie naszych zdolności poznawczych.

Istnieją liczne dowody wskazujące na realny wpływ praktyki medytacji na procesy odbudowy sieci neuronalnej mózgu, harmonizowania gospodarki hormonalnej a nawet aktywowania i stymulowania optymalniejszej ekspresji DNA. Nasze ciało się nieustannie zmienia, nowe komórki zastępują stare. To jakie te komórki będą zależy od ekspresji DNA. I ta ekspresja DNA, jak i działanie wszystkich organów wewnętrznych podlega procesom wynikającym z naturalnej mądrości naszego ciała ale co niezwykle istotne, może ulegać zmianom – zarówno negatywnym jak i pozytywnym – w zależności od stanu naszej świadomości, samopoczucia i relacji do siebie samego. Jak pokazuje wiele współczesnych badań świadoma intencja w połączeniu z odpowiednią energią serca w stanie tzw. koherencji serca i umysłu umożliwia aktywnie oraz pozytywnie wpływać na nasze ciało fizyczne, aktywować samoleczenie i rozwijać zdolności wykraczające poza to co uważamy za możliwe.

Jednakże te wskazane powyżej pozytywne aspekty nie są istotą sztuki medytacji. Są po prostu jej pozytywnym skutkiem.

Istotą praktyki medytacji jest samopoznanie. Joga to droga samopoznania.

Dzisiaj pojęcie jogi często kojarzy się z zestawami rozmaitych ćwiczeń fizycznych. Te ćwiczenia można trafniej nazywać neo-jogą-fizyczną. Bazuje ona na tradycji hatha-jogi a hatha-joga to jedna z grup praktyk cielesnych wspierających właściwą jogę – drogę samopoznania. Oczywiście sama neo-joga-fizyczna jest bardzo pozytywna i jej współczesny rozwój na pewno ją w znacznym stopniu udoskonalił względem tradycyjnej hatha-jogi.

Jeśli dla kogoś spędzanie ze sobą czasu w ciszy mentalnej i uważnym kontakcie ze sobą, bez ingerowania w rozwijające się w nas procesy jest naturalne to realizuje praktykę jogi w sposób samoistny i spontaniczny. I ktoś taki nie koniecznie potrzebuje stosować jakiekolwiek praktyki wspierające medytację. Podstawą medytacji jest bowiem jej spontaniczna naturalność a nie wymuszanie czegokolwiek podczas bycia ze sobą.

Jeśli jednak to spędzanie ze sobą czasu i samopoznanie rodzi w nas różne poczucia dyskomfortu, chaosu, niechęci i niewygody to wtedy mówi się, że pojawiają się w nas rozmaite przeszkody w praktyce medytacji. Rozpoznając jakie są to przeszkody można następnie wybrać odpowiednią do danych przeszkód praktykę wspierającą by tą przeszkodę zniwelować.

Praktyki wspierające to np. wykorzystanie określonych mantr, określonych sposobów oddychania, określonych sposobów operowania wewnętrzną energią, określonych sposobów przekierowywania uwagi, słuchania określonych dźwięków czy obserwowaniu określonych symboli tudzież kontemplacji określonych nauk.

Te praktyki nie są dziełem przypadku. Są efektem wielowiekowych badań joginów i wykorzystują naturalne predyspozycje naszego ciała i wewnętrznej przestrzeni by rozwiązywać określone problemy.

Istnieją też grupy praktyk dedykowanych aktywowaniu w nas określonych możliwości percepcji czy rozwoju talentów.

Samopoznanie czyli sztuka bycia ze sobą w postawie akceptacji, otwartości i pogłębiania odczuwania siebie oraz uważnej żywej obserwacji siebie jest rdzeniem praktyki jogi. Praktykowanie jej prowadzi z czasem do naturalnego, spontanicznego ujawnienia naszej niedualnej, jednej z Duchem natury, nieuwarunkowanej niczym oraz bezforemnej natury świadomości.

W kolejnych wpisach przedstawię różne praktyki uzupełniające mające zastosowanie do określonych przeszkód jakie mogą się pojawić podczas praktyki medytacji. Poniżej opisuje zasadniczą praktykę medytacji jogi czyli samopoznania.

Podstawowa praktyka jogi.

Zarysowana poniżej praktyka jest poniekąd taką minimalistyczną praktyką wspierającą. Jeśli ktoś potrafi obcować ze sobą w ciszy jedności, akceptacji i żywej uważności na swój własny sposób to oczywiście należy za tym podążać.

Siadamy z możliwe wyprostowanym kręgosłupem. Może to być siad na poduszce, macie lub po prostu na krześle. Postawa siedząca jak się jest ze sobą jest po prostu naturalna. Postawa leżąca zazwyczaj może prowadzić do zaśnięcia.

Dłonie najlepiej swobodnie położyć na jedna na drugiej opierając przedramiona na udach lub dłonie otwarte ku górze na oprzeć na kolanach. To powoduje rozluźnienie rąk i nie prowadzi do ich np. drętwienia. Oczy można zamknąć lub nie. Najpraktyczniej, szczególnie na początku, jest je jednak zamknąć.

Kierujemy uwagę do postawy kręgosłupa by poczuć maksymalnie swą obecność w fizycznej przestrzeni. Nie chcemy bowiem uciekać w mentalne fantazje. Jesteśmy tu i teraz. Najprościej wykonać to pogłębionym oddechem wykonanym kilka razy. Jest to tzw. ugruntowanie się. Jeśli nie ma w nas przeszkód powinniśmy czuć wyraźnie energię naszej żywej obecności, jako solidny fundament, poczucie zakorzenienia w ziemi, w naturze, w życiu. Swobodne i naturalne bycie.

Następnie przenosimy uwagę w przestrzeń serca. Rozluźniamy ciało, otwieramy je. Klatka piersiowa otwarta, jesteśmy wyprostowani. Łopatki lekko do siebie, barki ramiona rozluźnione tak jakby całe ciało swobodnie opadało na energię naszego fundamentu w podstawie kręgosłupa. Luźnie i swobodne. Postawa wyrażająca poczucie bezpieczeństwa w sobie, otwartości i swobodnego akceptowania wszystkiego co się pojawi.

Następnie przenosimy uwagę w przestrzeń umysłu. I wykonujemy uwagą ruch do przodu, w przestrzeń czoła, tzw. kory nowej. W tradycji hinduskiej w tym miejscu często maluje się na czole, nad brwiami czerwoną kropkę. Wykonujemy zamkniętymi oczyma lekki ruch w górę, jakbyśmy chcieli spojrzeć w tą malowaną na czole kropkę. Uczy swobodnie uśmiechnięte, twarz rozluźniona i też wyrażająca po prostu radość bycia sobą.

Oddechu nie wymuszamy. Zostawiamy go będąc go świadomi. Świadomi wdechu, przerwy po wdechu, zmiany kierunku, wydechu, przerwy po wydechu. Obserwacja oddechu w postawie niewymuszania go. Jesteśmy ale nie ingerujemy. Czysta obecna akceptująca wszystkie zjawiska uważność.

Można metaforycznie powiedzieć że cała nasza podstawa powinna wyrażać postawę drzewa. Solidnie zakorzenionego w ziemi, otwartego na zarówno słońce i deszcz oraz swobodnie uginającego się pod podmuchami wiatru, pozwalające siadać na swych gałęziach dowolnym istotom i po prostu być. Nieprzypadkowo Gautama Budda osiągnął oświecenie siedząc pod drzewem.

Tak zarysowana powyżej postawa ma swoje głębokie znaczenie (zarówno symboliczne jak i fizyczne, w tym neurologiczne) i wywodzi się z praktyk advaita-vedanty. Kiedyś zapewne wrócę do niej by uzasadnić głębiej skąd ona wynika bo ta wiedza pozwala po prostu niwelować przeszkody na drodze praktyki jogi.

W takiej postawie, gdy się w niej utrwalimy, możemy zadać sobie w pewnym momencie fundamentalne pytanie: KIM JESTEM? I swobodnie obserwować wszelkie odpowiedzi.

To wszystko.

Niestety, zazwyczaj, samo wejście w taką postawę otwartej uważności, nie mówiąc o jej swobodnym niewymuszonym utrzymaniu jest trudne z racji wielu uwarunkowań w jakich żyjemy. By to zatem ułatwić istnieją jak wspomniałem praktyki wspierające. Omówię je w następnym wpisach.

Niemniej jednak, z czasem, rozpoznana w takiej praktyce jogi natura świadomości, swobodna i bez wysiłkowa obecność w pokoju serca, ciszy umysłu i poczuciu jedności przenika każdy aspekt naszego życia, jest po prostu obecna zawsze. Bo ona jest tak czy siak obecna w nas zawsze. Na co dzień jedynie na zdajemy sobie z tego sprawy, przyzwyczajeni do zwracania uwagi na wszelkie inne zjawiska, niż własna Obecność.

Poławiacze pereł

Usłyszałem kiedyś taką opowiastkę.

Gdzieś w dalekiej krainie nad pięknym oceanem mieszkają poławiacze pereł. Wśród nich krąży legenda, że gdzieś na dnie oceanu jest jedyna w swoim rodzaju perła. Perła, która jest najcudowniejsza ze wszystkich i znalezienie jej skutkuje tym, że nie ma potrzeby szukać już innych.

Wielu poławiaczy, prócz zwykłych codziennych połowów bacznie się za nią rozglądało. Wielu też oddawało się jej poszukiwaniu z pasją i namiętnością. Nurkowali głęboko, do utraty tchu. Byli też niektórzy co nawet nie wracali z głębin bo tak zapamiętale jej szukali.

Wśród poławiaczy byli też tacy, co już jej nie szukali. Zrozumieli bowiem, że to nie chodziło by tą perłę znaleźć ale by przez akt jej szukania stać się jak ta perła. Stać się tym co najcenniejsze.

Tego co jest istotą samo-poznania (self-realisation) nie można odnaleźć na zewnątrz. Nie można tego wyczytać czy usłyszeć jak wiedzy. . To sama droga, przeżyte doświadczenia, podjęte wybory i noszone w sercu intencje czynią nas tym. To jest akt kreacji, czy raczej współkreacji z Duchem, nowej świadomości nas. Nowych narodzin. Nowego siebie.

Odnalezienie tej perły nie oznacza, że automatycznie staniemy się perłą w oczach innych. To jak wyglądamy w oczach innych zależy od szeregu różnych czynników danej chwili. Nie o to chodzi. Realizacja siebie. Samo-poznanie. Z transformacji relacji do siebie wynika transformacja relacji do innych i świata a z czasem, wraz z kultywowaniem cnoty cierpliwości, ujawni się nowa relacja innych do nas.

What Is a Pearl?

Jezioro Doświadczeń

Duchowa wiedza jest jak konstrukcja z kamyków budowana by ze szczytu dojrzeć zza traw wschód Słońca. Jak jednak się już w to Słońce zapatrzymy to przychodzi rozumienie, że to My nim jesteśmy i nie trzeba do tego być ani wysoko, ani nisko, ani głęboko ani jakkolwiek. Nie znaczy to, że zebranymi kamykami, z racji ich np. naturalnej prostoty oraz piękna, nie możemy się wspólnie obdarzać. Tudzież grać w puszczanie kaczek po jeziorze życiowych doświadczeń.

Podobno, w przestrzeni anielskiej, jest takie miejsce: Piękna kryształowa pieczara z cudownym jeziorem zwanym „Jezioro Doświadczeń”, jezioro wydaje się być bez końca. Anioły często tam przychodzą. Na brzegu jeziora leżą piękne płaskie kamyki z symbolami. Są na nim słowa „Radość”, „Ufność”, „Pokój”, „Miłość”, „Uścisk”, „Pocałunek”, „Uśmiech”, „Dobre słowo” i wiele, wiele innych. Anioły gdy mają wolny czas przychodzą tam i ze śmiechem puszczają tymi kamieniami kaczki na wodzie. Starają się przy tym rywalizować, któremu uda się więcej razy dokonać odbicia kamyka od powierzchni jeziora. Robią to z radością bo wiedzą, że każde odbicie oznacza, że w świecie ludzi, ktoś dozna tego co właśnie symbolizuje dany kamyk.

Każdy z nas może odwiedzać tą pieczarę i to jezioro w ciszy swego Serca i przystąpić do tej anielskiej zabawy.

387 Skimming Stones Stock Photos, Pictures & Royalty-Free Images - iStock

Prawa ewolucji świadomości: karma, przyciąganie, wola

We wpisie o ewolucji świadomości przedstawiłem podstawowy schemat tej ewolucji, jej genezę oraz cel. A przynajmniej jej fazę związaną z ewolucją poprzez manifestację w przestrzeni materialnej. Dla nowych dusz istnieje również faza poprzedzająca manifestację w przestrzeni materialnej a dla dusz, które zakończyły swą ewolucje w przestrzeni materialnej istnieją kolejne przestrzenie i możliwości rozwoju.

Rozwojem dusz od momentu ich indywidualizacji z oceanu Jedności kierują różne prawa. Prawa te nie są czymś zewnętrznym narzuconym duszy, są podstawową ekspresją jej boskiej natury i wspierają jej ewolucję. Zatem właściwym określeniem jest, że świadomość wyłaniając się z oceanu jedności, manifestuje ścieżkę swej ewolucji poprzez ustanowienie jej zasad by następnie, przywdziewając stopniowo zasłonę ignorancji, poddać się ich wpływowi by w pełni zamanifestować pierwotną ideę Ducha jaka spowodowała indywidualizacje danej świadomości z oceanu Jedności.

W pierwszym okresie ewolucji świadomości, jej wzrost stymulują trzy podstawowe prawa:

  • Karmy,
  • Przyciągania,
  • Wolnej woli.

Z interakcji pomiędzy świadomością a tymi trzema prawami manifestuje się energia trzech podstawowych centrów energetycznych duszy zwanych czakrami. Z innych przyczyn manifestuje się więcej czakr jednakże tematyce tych przyczyn jak i generalnie naturze czakr oraz pracy z nimi poświęcone będą inne wpisy.

Trzy podstawowe czakry to:

  • Podstawy (sanskryt: Muladhara),
  • Sakralna (sanskryt: Swadhiszthana),
  • Solar-plexus (sanskryt: Manipura).

Zgodnie z opisem w dziale Wprowadzenie, nie jest specjalnie istotna dywagacja czy wspomniane wyżej prawa istnieją jak i czy istnieją czakry. Jeśli ktoś wierzy, że istnieją będzie mu łatwiej wykorzystać przekonanie o ich istnieniu do wewnętrznych transformacji. Jeśli ktoś nie wierzy, może wykorzystać ten schemat (praw i struktur energetycznych) do stworzenia w sobie takich narzędzi do transformacji. Istotny jest bowiem proces transformacji (harmonijny i bez krzywdzenia) oraz cel (radość współistnienia w Jedności). Można sobie wybrać i „wdrukować” inne narzędzia. Pytanie tylko czy będą efektywne i kompletne oraz w harmonii z szeregiem innych narzędzi jakie są w takim procesie przydatne. Wielowiekowa tradycja różnych nurtów jogi i szamanizmu zawiera w sobie takie schematy, są sprawdzone i skuteczne. Istnieje również wiele współczesnych publikacji na ich temat. Zatem jest to prostu pragmatyczny wybór. I w tej intencji przedstawiam takie informacje.

Prawo karmy

Świadomość indywidualna, by ewoluować, potrzebuje interakcji. Interakcji na poziomie indywidualnych relacji oraz pewnego kolektywnego tła świadomości zbiorowej, przestrzeni dla tych interakcji.

Prawo karmy ustanawia te interakcje poprzez zasadę przyczyny i skutku. W toku swej ewolucji indywidualne dusze jak i kolektywne świadomości różnych poziomów wchodzą ze sobą w polaryzacyjne interakcje przekazywania sobie energii. Ktoś coś daje, ktoś coś dostaje. Ktoś jest na górze. Ktoś jest na dole. Doświadczanie tych zjawisk pozwala ewoluującej świadomości doświadczyć każdej strony „równania życia” dzięki wsparciu innych dusz. Trudno by wszystkie dusze na raz doświadczały jednej strony – np. poczucia władzy, muszą zaistnieć dusze które doświadczą w tym równaniu poczucia bycia pod władzą. Każda dusza w swym cyklu ewolucji doświadcza obu: władania i bycia władanym. I to dotyczy wszystkich polaryzacyjnych oraz dualnych relacji pomiędzy rozwijającymi się duszami.

Prawo karmy reguluje tym samym balans w Jedności kolektywu ewoluujących dusz, poprzez energie Muladhary każdej z nich, by zapewnić każdej możliwość doświadczania niezbędnych dla rozwoju sytuacji.

Prawo karmy nie jest zatem karą, nie jest narzuconym systemem. Jest manifestacją podstawowego aspektu Jedności – balansu energii oraz współdziałania. Prawo to konstytuuje ramy dla wzajemnego wspierania się indywidualnych świadomości w rozwoju poprzez wzajemne ofiarowanie sobie siebie dla przeżycia określonych doświadczeń.

Rozpoznanie i akceptacja prawa karmy, tudzież energi Muladhary, rozwija świadomość  prawa do istnienia ale i istnienia we współzależności, zatem stanowi podstawę dla rozwoju społeczeństwa definiującego podstawowe prawa jednostki takie jak: prawo do życia, prawo do pożywienia, prawo do zdrowia i prawo do schronienia. Prawo to uczy balansu pomiędzy dawaniem a otrzymywaniem czyli zdrowego rozwoju, dbania o własne dobro z poszanowaniem dobra innych. Uczy pokory wobec potrzeb ciała fizycznego i ciała emocjonalnego jak i procesu ewolucji, który czasem stawia nam trudne wyzwania.

Póki energia Muladhary w duszy manifestuje jej różne doświadczenia w rzeczywistości fizycznej prawo karmy zawsze nas dotyczy. Z czasem nie tyle już dla stymulacji własnego rozwoju lecz jako wyraz naszej wdzięczności i solidarności z innymi poprzez bycie dla nich stroną ich doświadczania. Dusza, która całkowicie transcendowała energię Muladhary może ponownie wchodzić w prawo karmy z własnego wyboru, ze współczucia, dla wspierania w rozwoju innych istot.

Podstawową praktyką transcendowania energii Muladhary i samopoznania poprzez karmę jest karma-joga.

Prawo przyciągania

O ile powiązania karmiczne pomiędzy duszami konstytuują się w jej wczesnych etapach rozwoju głównie nieświadomie, jako z początku zupełnie niepowiązane z pozoru dla duszy zdarzenia oraz interakcje o tyle prawo przyciągania związane jest już bardziej z personalnym, a zatem samo-świadomym rozwojem ego.

Prawo przyciągania pozwala duszy doświadczać konsekwencji swych pragnień, pasji oraz ekspresji różnych aspektów własnej energii. Prawo to oznacza, że to co jest obecne i aktywne w naszej wewnętrznej przestrzeni przyciąga do nas zewnętrzne doświadczenia temu odpowiadające.

Podstawowym wyrazem działania prawa przyciągania jest ciało fizyczne. To potrzeba doświadczania określonej formy świadomości i jej przygód manifestuje duszę w określonej przestrzeni manifestacji, np. w ciele ludzkim na Ziemi.

Innym wyrazem działania prawa przyciągania jest np. rozwój własnych talentów. Np. artystycznych czy naukowych, które to pragnienie, przyciąga do ewoluującej duszy określone zdarzenia i sytuacje stymulujące jej doświadczenia emocjonalne i intelektualne skutkujące potem zaistnieniem w niej treści jakie może wyrażać poprzez sztukę, naukę czy inne formy wyrazu własnej nagromadzonej energii. By można było coś dać, najpierw trzeba zasiać. Czasem zasianie i zbieranie plonów jest wyzwaniem ale efektem jest możliwość dzielenia się plonami.

Prawo przyciągania w interakcji ze świadomością manifestuje centrum energetyczne Swadhiszthana czyli energię pasji życia, kreatywności, seksualności i ekspresji tego co nazywamy czasem „poczuciem z trzewi”. Są to naturalne, zrodzone z wyrazu naszej biologiczno-energetycznej konstytucji potrzeby, pragnienia i pasje. Nie jest to jeszcze do końca aspekt świadomej woli-wyboru (to już Manipura) lecz bardziej silna potrzeba wyrażania czegoś co jest w nas, czegoś co wymaga wyrażenia się i doświadczenia jako nasze prawo do przeżycia tego co skutkuje poczuciem spełnienie, zadowolenia oraz fundamentalnej radości istnienia.

Rozpoznanie i akceptacja prawa przyciągania, tudzież energii Swadhiszthany, rozwija świadomość prawa do indywidualnego przeżywania świata, zgodnego ze swą naturą, wewnętrznym poczuciem tego co ważne a nie tego co jest narzucane przez zewnętrzne zasady. Rozwija też świadomość harmonii w relacjach z innymi, otoczeniem oraz w społeczeństwie poprzez uświadamianie sobie konsekwencji ekspresji własnych potrzeb co skutkuje przyciąganiem określonych okoliczności, stawianiem innych istot w obliczu ich konsekwencji. Prawo to również uczy, że czasem to my jesteśmy przyciągani przez energię innych by uczestniczyć w doświadczaniu czyjeś pasji, czyjegoś wyrazu siebie. Prawo to uczy szacunku dla odmienności dróg rozwoju i perspektyw na świat. Jednocześnie rozwija zdolność do budowania przestrzeni dla koegzystencji w Jedności różnorodności.

Póki energia Swadhiszthany jest w duszy aktywna, zachodzi potrzeba manifestowania się świadomości w przestrzeni energetycznej (a wraz Muladharą w fizycznej). Oznacza to, że dusza może doświadczać przejawów Swadhiszthany w przestrzeni niematerialnej. Stąd np. specyfika doświadczeń astralnych, które poniekąd są wprost przestrzenią która błyskawicznie manifestuje przyciągane przez dusze, z racji jej wewnętrznego stanu, doświadczenia.

Podstawową praktyką transcendowania energii Swadhiszthany i samopoznania poprzez przyciąganie jest bhakti-joga.

Prawo wolnej woli

Prawo wolnej woli jest już ściśle związane z wolicjonalnością duszy, pełnym rozwojem świadomości personalnej, siłą woli, energią własnej osobowości i podejmowaniem świadomych decyzji.

Świadomość w interakcji z tym prawem powołuje centrum energetyczne Manipury, które jest energetycznym centrum świadomej indywidualności świadomości. Jej siły woli i sprawczości zatem kreacyjnej natury odziedziczonej ze swej boskiej natury Jedności z Duchem.

Doświadczanie poprzez to prawo rozwija świadomość znaczenia odpowiedzialności za swe kreacje, konsekwencji wykorzystywania swej energii do kontrolowania otoczenia, innych istot. Do wpływu na ich życie i możliwości rozwoju oraz samostanowienia. Uczy kontroli nad własną energią poprzez doświadczanie zarówno bycia pod wpływem czyjejś władzy / energii / kreacji jak i sprawowanie tej władzy przez siebie. Uczy wykorzystywania swej energii ze mądrym współczuciem czyli takim, które wspiera innych w ich własnej drodze rozwoju a nie narzuca naszych własnych oczekiwań co do tego jak będą rozwijać. Jednocześnie uczy znalezienia harmonii pomiędzy wolą własną a sytuacja świadomości kolektywnej a zatem harmonii zarówno wewnętrznej jak z otoczeniem zewnętrznym. Prawo to uczy również życia w oparciu o własną wewnętrzną siłę zamiast podążania za siłą innych.

Podstawową praktyką transcendowania energii Manipury i samopoznania poprzez prawo wolnej woli jest jhana-joga.

Podsumowanie

Powyższe prawa oddziaływają na nas wspólnie i nieustannie. Nie zawsze jesteśmy ich świadomi, szczególnie gdy doświadczamy początkowych etapów ewolucji świadomości. Nie ma też pomiędzy nimi aż tak ostrych granic. Analogicznie jak nie ma ostrych granic pomiędzy wspomnianymi trzema czakrami. W pewien sposób stanowią one jedno, tzw. dolne centrum energetyczne, związane z przejawianiem się awatara duszy w danej przestrzeni. Wskazane rozróżnianie i obrazowanie służy bardziej ułatwieniu samopoznania oraz zrozumieniu procesów zachodzących wewnątrz nas, pomiędzy nami a rzeczywistością zewnętrzną oraz wykorzystaniu tych procesów do harmonijnej transformacji.

Z biegiem ewolucji istnienie tych praw przestaje sprawiać jakiekolwiek komplikacje. Wraz z rozwojem świadomości Jedności (przesunięciem centrum energetycznego decydującego o tym jak funkcjonujemy do wyższych czakr – np. czakry serca, Anahaty) zmienia się nasza perspektywa i po prostu rzeczy się zdarzają w najlepszej dla nas wersji a my na nie reagujemy zgodnie ze sobą, świadomi swej pierwotnej boskiej natury oraz Jedności wszystkiego. W pokoju i radości.

Zrozumienie znaczenia i konsekwencji trzech praw rozwoju świadomości może być przedmiotem praktyki kontemplacji, wewnętrznego dialogu ze swą duszą, który wydobywa z jej przestrzeni mądrość naszych różnych innych doświadczeń, innych manifestacji.

Zrozumienie znaczenia i możliwości czakr pozwala wykorzystać praktyki tantry energetycznej do wsparcia procesu rozwoju zgodnie z własną intencją.

Ewolucja świadomości/duszy – szeroka perspektywa

Podstawowe pojęcia

W moim odczuciu to świadomość jest przyczyną, która manifestuje różne rodzaje energii, a energia jest przyczyną, która manifestuje rożne rodzaje materii. Materia poprzez energię może oddziaływać na świadomość wyłącznie z powodu zasłony ignorancji w jaką, w ramach określonych etapów swej ewolucji owa świadomość jest obleczona. Owo obleczenie w ignorancje jest istotnym elementem umożliwiającą ewolucję świadomości.

By móc świadomie transformować swoją wewnętrzną przestrzeń (zarówno świadomość, energie jak i ciało fizyczne) warto rozpoznać proces ewolucji świadomości by podjąć właściwe działania mające na celu manifestacje oczekiwanych zmian.

Dla zarysowania tego procesu warto wprowadzić pojęcie, które symbolizować będzie pewną aktywną przestrzeń dla rejestracji doświadczeń świadomości, struktury definiującej sposób jej funkcjonowania, energie jakimi dysponuje. Przestrzeń ta to zarówno historyczna pamięć doświadczeń jak i mądrość zrodzona z tych doświadczeń a także, również będąca wynikiem doświadczeń i zgromadzonej mądrości, możliwości ekspresji z tej przestrzeni rozmaitych energii. Przyjmuje dla tej przestrzeni określenie „dusza” zgodnie z ogólnie przyjętym rozumieniem np. „ktoś wyraża swoją duszę” lub „ktoś czyni coś w sprzeczności ze swoją duszą” lub „ktoś zdaje się działać pod wpływem innych energii a nie swej duszy”. Nie chcę tu jednak wchodzić w teologiczne tudzież filozoficzne rozważania o duszy. Istotne jest, że określenie „dusza” przedmiotu, rośliny, zwierzęcia czy istoty ludzkiej odzwierciedla jej naturalne predyspozycje, wrodzoną (wcześniej nagromadzoną) mądrość i związana jest z intuicyjnością kierunku dalszego rozwoju. I można ów intuicyjny kierunek rozpoznawać i działać w nim w zgodzie tudzież, kierować się zewnętrznymi narzuconymi zasadami i tym samym iść na przekór swej intuicji. Można też powiedzieć, iż określenia „dusza danej kreacji” odzwierciedla osadzenie w pierwotnej intencji Ducha z którego dana (indywidualna) dusza się zrodziła by następnie poprzez proces ewolucji świadomości zacząć doświadczać i rozpoznawać tą pierwotną intencje i współuczestniczyć w akcje jej manifestacji w świadomości, energii i materii.

Świadomość (a zatem i jej dusza) jest wieczna i nielokalna (nie osadzona w przestrzeni). Zatem atrybutem duszy jest wieczność i niezniszczalność. Niekoniecznie niezmienność gdyż podlega ewolucji. Niezmiennym atrybutem świadomości jest jednak istnienie.

Można oznaczyć fakt zaistnienia zjawiska rozpoznania swej indywidualności w historii istnienia duszy. Momentu wyłonienia się indywidualnej świadomości z oceanicznej świadomości Jedności. Dlaczego i jak z owego oceanu niepodzielonej jednej świadomości wyłaniają się przeróżne formy świadomości indywidualnej zostawiam niepojętym sekretom Ducha kreacji. Faktem jest, że z owych narodzin indywidualnych świadomości z lokalnych zagęszczeń oceanu Jedności (to metafora) wynika różnorodność kreacji i wielość dróg jakimi podąża.

Wraz z narodzinami świadomości indywidualnej (siebie) rodzi się historia i mądrość z niej wynoszona, zatem indywidualna dusza, która rozpoczyna swoją podróż przez niezmierzone wymiary i przestrzenie kreacji Ducha. Nowo narodzona dusza jest kierowana ciekawością i pragnieniem doświadczania.

Jedną z przestrzeni manifestacji gdzie dusza wciela się w materię by móc doświadczać w specyficzny dla tej przestrzeni sposób jest nasza planeta Ziemia. O historii Ziemi i jej miejscu w historii Uniwersum można opowiadać wiele, wariantów jest też wiele. Nie chcę się na tym zatrzymywać. Istotny jest jedynie fakt, że Ziemia, jako przestrzeń manifestacji nie jest specjalnie starą przestrzenią, jest względnie nową kreacją no i przede wszystkim nie jest jedyną przestrzenią manifestacji.

Z racji różnorodności momentów narodzin indywidualnych świadomości z oceanu Jednej świadomości w danym momencie historii Ziemi mogły i mogą się manifestować dusze na różnych etapach rozwoju świadomości.

Z uwagi, że całe Uniwersum jest systemem połączonym, Jednym, również fakt kolektywnej ewolucji w innych przestrzeniach manifestacji miał i ma wpływ na kolektywny stan świadomości na Ziemi jak i stan kolektywnej świadomości na Ziemi ma wpływ na inne przestrzeni manifestacji.

Kolektywna świadomość to pojęcie dosyć złożone. W uproszczeniu można powiedzieć, że efektem jej rozwoju są wspólne doświadczania indywidualnych świadomości oraz interakcji z innymi, kolektywnymi świadomościami. Przykładowo inną drogą rozwoju podążała kolektywna świadomość cywilizacji judeo-chrześcijańskiej Europy Zachodniej, inną drogą podążała kolektywna świadomość cywilizacji rdzennej obu Ameryk. Były też na różnych etapach rozwoju. I ich zderzenie w pewnym momencie historii nowożytnej niosło ze sobą określone skutki. Pomimo tych kolektywnych doświadczeń nie zmienia to faktu, że w obu cywilizacjach istniały świadomości indywidualne, które mogły wyprzedzać w ewolucji swoją świadomość kolektywną lub być na etapie wcześniejszym.

Istotne jest to, że to stan świadomości pociąga za sobą energię i materialną jej manifestację. Zatem przestrzeń w której doświadcza świadomość jest efektem jej pragnień doświadczania, a sumarycznie, efektem pragnień kolektywnej świadomości. Wypada tu zaznaczyć, że owe pragnienia zazwyczaj wyprzedzają samo-świadomość tych pragnień, są zatem często nieuświadomione przez określony czas ich manifestowania się.

Podstawowy schemat ewolucji świadomości

W procesie ewolucji indywidualnej świadomości można wyróżnić trzy podstawowe etapy:

  1. Etap niewinności – doświadczania raju (świadomość pre-personalna),
  2. Etap ignorancji – doświadczania ego (świadomość personalna),
  3. Etap oświecenia – doświadczanie duszy (świadomość trans-personalna).

Przestrzeń manifestacji Ziemi ma charakter fraktalności. Oznacza to, że te same procesy zachodzą w skali makro, mikro, w kolektywie, w indywidualności. Dla rozwoju gatunku jak i rozwoju przedstawiciela gatunku.

Powyższe oznacza, że wskazane trzy etapy można odnieść do życia danej osoby (dzieciństwo, dojrzałość, sędziwość) czy też cywilizacji (ludy pierwotne, cywilizacja technologiczna, cywilizacja duchowa) czy też gatunku (człowiek pierwotny, homo sapiens, homo luminus). Oczywiście terminy cywilizacja duchowa (nie motywowana materializmem) oraz homo luminus (człowiek świetlisty) to pewne wyprzedzenie względem aktualnej sytuacji na Ziemi. Podane dla zarysowania schematu wskazanych wcześniej trzech etapów. Jasne jest również, że nie każda dusza wcielona na Ziemi w wieku sędziwym osiąga trans-personalny stan świadomości Jedności z racji pewnej kolektywnej bezwładności, braku wsparcia właściwej edukacji i dostępu do odpowiedniej wiedzy oraz praktyki.

Przestrzeń manifestacji Ziemi ma też charakter cykliczności. Oznacza to, że pojawianie się, ewolucja i transcendencja życia rozumnego mogło w niej nastąpić więcej niż jeden raz. Jest to oczywiście fakt stojący w opozycji do oficjalnej nauki akademickiej jednakże, dociekliwe osoby, mogą znaleźć wiele danych wskazujących liczne dowody na poparcie tezy o cykliczności rozwoju cywilizacji na naszej planecie, wykraczającej poza tzw. oficjalną historię akademicką. Rozważanie tego jest jednak poza zakresem mego bloga zatem pozostawiam to własnym dociekaniom. Nie jest to specjalnie kluczowe dla rozwoju duchowego aczkolwiek na pewno nadaje mu szerszy kontekst i elastyczniejszą perspektywę.

Etap niewinności (świadomość pre-personalna)

Dusze na tym etapie świadomości niosą w sobie jeszcze świeże wspomnienie rajskości stanu oceanicznego zjednoczenia Jednej świadomości. Nie kwestionują swego prawa do istnienia, dosyć bezkrytycznie chłoną wszelkie doświadczenia, są też w swej niewinności bardzo naiwne (nie znając skomplikowanych ścieżek dusz etapu personalnego) przez co podatne na wpływy, w tym i intencjonalne manipulacje. Są jak małe dzieci patrzące na świat szeroko otwartymi oczyma, emanujące radością, ciekawością i ufnością.

W pewnym momencie owej niewinności dusza coraz bardziej uzmysławia sobie fakt, że jest centrum swego doświadczania rzeczywistości. Że istnieje coś takiego jak „ja” i „inni”. Że może wpływać na „innych”, wybierać to co ma doświadczać „ja”. Dusza przestaje bezkrytycznie płynąć z rzeką kreacji, poddawać się wpływom otoczenia, zaczyna wyrażać własne wybory, oczekiwania i wolę w sposób coraz intensywniejszy i z coraz większym poczuciem siły. W ten sposób zaczyna się etap świadomości personalnej.

Etap dojrzałości (świadomość personalna)

Dusze na tym etapie rozwijają komponent, który można nazwać „ego”. Ego czyli zdolność wykorzystania swej woli do wpływania na świat zewnętrzny dla spełniania własnych pragnień i oczekiwań oraz ochrony samego ego. Ego nie jest zatem czymś złym. Jest po prostu etapem rozwoju. Etapem rozpoznawania co to jest wolna wola, co to jest władza, co to jest moc kontroli, co to jest posiadanie etc. Jednocześnie z tym jest to też jednak rozpoznawanie co to jest bycie pod władzą, bycie pod kontrolą i co to jest brak. Czyli pojawia się energia dualizmu. Nieobecna przez większość etapu niewinności, świadomości pre-personalnej. Wraz z nią pojawia się olbrzymia złożoność stanów emocjonalnych, uczuć, przekonań mentalnych, perspektyw, ideologii i poglądów na rzeczywistość. Traum, kompleksów, urazów psychicznych i niesprawności mentalnych. Zanika też odczuwana wcześniej świeżo pamięć zjednoczenia z oceanem Jedności, czasem zupełnie nie odczuwana, czasem odczuwana jako tęsknota za domem, lub w nieco zmanipulowanej postaci, jako poczucie winy, utraty raju, upadku, grzechu pierworodnego. Nie ma tu jednak winy, grzechu, to naturalny proces ewolucji świadomości indywidualnej. By ją transcendować (wrócić do Jedności nie zatracając się w jej oceanie) trzeba w pełni doświadczyć tego co mamy transcendować. Dlatego doświadczenie dualizmu dostępne na Ziemi jest niezwykle cennym, choć na pewno niesłychanie wymagającym przeżyciem.

W idealnym społeczeństwie, dojrzałej duchowej cywilizacji, rozwiniętej ku Jedności świadomości kolektywnej, indywidualny rozwój duszy od etapu niewinności do etapu oświecenia przez etap dojrzałości byłby możliwy dosyć sprawnie w okresie, który możemy nazwać jednym ludzki życiem (takim jakie znamy obecnie). Jednakże nasza cywilizacja obecna nie jest, delikatnie to ujmując, przesadnie duchowa (materializm, konsumpcjonizm, technokracja) zatem przejście pełnej fazy etapu dojrzałego, rozpoznanie wszystkich aspektów, linii rozwojowych całego spektrum rozwoju personalnego za jednego życia jest niezwykle trudne. Zatem tu wracamy. Stąd reinkarnacja, która tak samo jak wszystko, jest naturalnym procesem wspomagającym ewolucje świadomości. Stąd inkarnacyjne zapomnienie, byśmy mogli bez nadmiernych obciążeń przeszłych doświadczeń, mogli eksplorować nowe aspekty personalnego rozwoju i wspólnie stymulować rozwój kolektywny ludzkości w obecnym cyklu cywilizacyjnym na Ziemi.

Zatem, świadomość na etapie personalnym jest motywowana ego-centryzmem, czyli dbałością o własne potrzeby, własny rozwój. Trzyma się własnej perspektywy. Rozwija działanie z pozycji siły, kontroli i panowania nad rzeczywistością oraz innymi istotami. Jednocześnie to działanie budzi coraz większe (wraz z ewolucją) poczucie separacji, pustki, winy i bezradności wobec nieustannie niemożliwego do zaspokojenia poczucia tęsknoty za czymś co kiedyś było obecne w jej doświadczaniu: niewinność, jedność, bezpieczeństwo.

Z czasem, z któregoś z tych postrzeganych jako negatywne doświadczeń (wina, samotność, tęsknota, bezradność) rodzi się auto-refleksja, coraz głębsza i prowadząca do samopoznania. Zaczyna się etap oświecania, etap trans-personalny. Etap powrotu do Jedności ale z poczuciem samo-istnienia. Czego nie było wcześniej  na etapie niewinności, gdzie świadomość była w dużej mierze wtopiona w jedność, zatracona w niej.

Etap oświecenia (świadomość trans-personalna)

Świadomość rozpoznawszy naturę ego-centryzmu z czasem rozpoczyna swą transformację. O ile pierwsza transformacja, z pre-personalnej natury do personalnej natury świadomości była nieświadoma, kierowana głównie przez siły kreacji natury / Ducha tak ten etap jest przeżywany świadomie. Niekoniecznie też za jednego tzw. ludzkiego życia można go przejść w całości. W przypadku aktualnego stanu rozwoju naszej cywilizacji jest to również dosyć wymagające.

W procesie transcendencji ego można wyróżnić następujące kroki:

  1. Odczuwanie braku satysfakcji z tego co oferuje świadomość personalna oparta o ego, etap poszukiwania sensu, nieokreślonego pragnienia doświadczania czegoś innego. Obrazowo – gąsienica zwalnia proces konsumpcji i koncentracji na przetrwaniu. Faza depresji, poczucia braku sensu w życiu.
  2. Rozpoznanie swego przywiązania do ego, uświadamianie w sobie i uwalnianie emocji oraz mentalnych przekonań związanych z ego-centryzmem. Obrazowa – gąsienica przechodzi w stan larwy w kokonie. Faza emocjonalnych huśtawek, potrzeby samotności, chaosu mentalnego.
  3. Oddawanie starych energii wewnętrznej przestrzeni opartych na doświadczeniach ego-centryzmu, narodziny nowej perspektywy, odzyskanie kontaktu z duszą, Duchem. Etap zrzucania kokonu. Faza oddawania, porzucania starego, otwierania się na nieznane nowe. Powrót zaufania, wolności.
  4. Obudzenie świadomości serco-centrycznej, motywowanej przez bezinteresowną miłość, współczucie i prawo do wolności. Motyl opuszcza kokon. Służenie społeczności, działanie dla Jedności, otwarcie się na źródło radość istnienia.

Powyższe kroki niekoniecznie są w doświadczeniu jednego życia obecne w pełni każdy i w komplecie. Niekonieczne też zachodzą od razu wszystkie w jednym ciągu – mogą charakteryzować się pewną cyklicznością. Przeskakiwania w różnych okresach życia pomiędzy 1-2, 1-2-3, 1-2-3-4. Te nawroty i powroty głównie są związane z sytuacją kolektywną, brakiem odpowiedniego wsparcia w społeczności, często samotności osób podlegających tej transformacji, braku wiedzy, dużego otwarcia się na nowe doznania (wrażliwość) co często przytłacza gdy otoczenie nie jest świadome co się z nami dzieje lub jest nawet przeciwne temu i wymusza na nas powrót do „normalności” przeróżnymi metodami.

Podsumowanie

Wskazany powyżej proces ewolucji nie zachodzi symultanicznie i synchronicznie. Każdy podlega mu sam z siebie, w ramach rozwoju własnej duszy. Ziemia jest przestrzenią o wyjątkowej różnorodności poziomów świadomości.

Oczywiście nie każdy może mieć takie przekonania, lecz dla mnie jasne jest, że wszystko jest świadomością w ewolucji. Ziemia (Gaja), minerały, rośliny, zwierzęta, ludzie a także nieskończone bogactwo innych form istnienia. W tym świadomości, które przeszły już swój cykl rozwoju w materii i wspierają nas z innych wymiarów.

Uwzględniając powyższe, budząc się do świadomości Jedności, trans-personalnej mądrości serca, zaczynamy inaczej percepować całą rzeczywistość, nasze miejsce w naturze, Uniwersum oraz kierują nami już inne motywacje. Rodzą się w nas nowe perspektywy, nowe głębie i kolory uczuć oraz stanów ducha. Ewolucja bowiem nie zna pojęcia koniec.

Warto tu jednak podkreślić, że etap transformacji do świadomości serca, trans-personalnego stanu ducha jest sam w sobie złożony i wymagający. A jednocześnie nie ma w naszej kulturze ukonstytuowanego świadomego wspierania tego procesu. Tym samym wiele osób wchodzących w ten proces automatycznie, czując już podskórnie wołanie nowej rzeczywistości, nowego stanu ducha, bardzo szybko angażuje się w tzw. „budzenie innych”. W moim osobistym odczuciu nie jest to specjalnie rozsądne. Gdy zaczyna się etap transformacji przede wszystkim uwagę trzeba poświęcić sobie a wiele tego czego się w tym etapie doświadcza na jego poszczególnych krokach i nawrotach zazwyczaj jest po prostu iluzją transformującego się umysłu, iluzją zrodzoną z przepinania się wewnętrznych połączeń, dynamiki przekazywania dowodzenia z umysłu do serca.

Podkreślić tu trzeba, że osoby w etapie personalnym po prostu nie chcą zazwyczaj tego „budzenia”. Nie jest to im potrzebne z racji naturalnego procesu ewolucji ich świadomości. To po prostu nie ich czas. Ich czas będzie gdy poczują wewnętrzny szept Ducha. I tylko ten szept popycha do rozpoczęcia transformacji trans-personalnej. Żadne zewnętrzne argumenty, zasady moralne, dogmaty, fakty i historie tego nie uruchomią. Jest to bowiem naturalny ruch duszy, która wyczerpuje już wszystkie swoje potrzeby doświadczania poprzez ego i jest gotowa do nowego etapu.

Co innego wsparcie osób, które już ten etap otwierają, stoją na jego progu lub są w jego trakcie. Tu jest wiele do zrobienia. Wiele do działania ale też z odpowiedniej perspektywy, z przejścia pewnego procesu samemu. By ślepi nie prowadzili kulawych.

Transformacja z przestrzeni umysłu do przestrzeni serca jest wymagającym doświadczeniem. Emocjonalnie, mentalnie i społecznie. Do tego w dobie Internetu, internetowych ekspertów, internetowej wiedzy, internetowych teorii i braku kontaktu osobistego ze zrealizowanymi, naprawdę pojmującymi znaczenie duchowych nauk osobami, jest to wyjątkowo trudne gdyż w zgiełku mediów, Internetu i mnogości dostępnych lektur czasem trudno usłyszeć wewnętrzne prowadzenie Ducha, muzykę własnej duszy. Stąd gdy ten etap transformacji rzeczywiście u nas trwa, warto znajdywać czas na to by się w siebie wsłuchiwać. Np. poprzez regularną praktykę medytacji. Nie angażować się więcej niż to potrzebne w personalną rzeczywistość ego-społeczeństwa oraz starannie dobierać źródła wiedzy i inspiracji kierując się ideą Jedności oraz Miłości jako natury Ducha i każdego Jego przejawienia się.

Koherencja serca i umysłu


Jak wszędzie i w tematyce duchowości pojawiają się nowe pojęcia. Lub nowe określenia dla spraw znanych już od dawna. Można rzec, że to po prostu pewien wyraz mody.

Czym jest zatem koherencja serca i umysłu?

Wyobraźmy sobie luksusowy jacht na oceanie. Taki z basenem. I nas próbując, dzięki basenowi na jachcie, badać naturę wody. Basen w jachcie faluje z powodów falowania oceanu oraz manewrów jachtu. Wrzucamy do niego kamienie obserwując fale tworzone również przez nas. Puszczamy kaczki, dodajemy barwniki by obserwować prądy. Jednakże jest pewne wrażenie chaosu w tym wszystkim. Trudno uchwycić w tym jakiś porządek gdy jacht skręca ostro w lewo a kolejna fala oceanu podbija nas do góry a nasz kamyk leci nie tam gdzie planowaliśmy. Samopoznanie opierające się wyłącznie na umyśle jest jak obserwacja tego basenu w jachcie. Pewne zjawiska można rozpoznać właściwie ale chaos nadmiaru zjawisk wpływających na stan wody w basenie utrudnia znalezienie w tym tego czego szuka umysł – porządku, powtarzalności, przewidywalności czyli poczucia bezpieczeństwa. Do tego szybko jasne stają się ograniczenia basenu. Może większy pozwoli na lepsze badania? Większy basen, większa wiedza. Więcej kamyków można wrzucać. Ale obawiam się że problemy nie znikną. Zamiast tego można inaczej. Można zastąpić luksusowy jacht prostą skromną łódką.

Łódką tak małą, że pozwala czuć wodę oceanu. Np. gdzie wkładamy stopy do oceanu i czujemy jego ruchy. I zgodnie ruchami tego oceanu kierujemy naszą łódką. Wtedy skromna miska z wodą postawiona w tej łódce będzie odzwierciedlać w sobie ruchy zgodność naszych manewrów z ruchami oceanu. Jednocześnie moc i głębia oceanu okaże się poszukiwanym przez nas fundamentem bezpieczeństwa. Ograniczenia miski przestaną nas kłopotać. Czy większa czy mniejsza -nie ma to znaczenia bo znamy ocean.

I tak jest z umysłem, sercem i koherencją. Gdy mamy kontakt z oceanem i sterujemy łodzią czując ruchy oceanu, wtedy woda w misce (lub basenie) naszej łodzi jest w koherencji z ruchami oceanu. Możemy w niej obserwować podręcznie (i subiektywnie) to co odpowiada naszej indywidualnej perspektywie na niedualny, niepojęty ogrom oceanu. Gdy jesteśmy stale zanurzeni w sercu i otworzymy nasz umysł na jego wpływ, nie trzymamy się kurczowo nagromadzonej przez lata wiedzy, przekonań i poglądów, serce – stale zanurzone w oceanie Życia, wpływa na coraz czystszy umysł w ten sposób, że koherentnie odbija się w nim to co akurat jest nam potrzebne intelektualnie i koncepcyjnie byśmy wiedzieli. Rodzi się to z zaufania do nieskończoności oceanu Życia, poddania się tej nieskończoności Życia oraz poczucia własnej indywidualnej jakości i prawa do indywidualnej pespektywy na ten ocean w swoim własnym, umyśle. Wcześniej postrzeganym jako ograniczony a teraz jako po prostu nasza lokalna tymczasowa perspektywa, nieustannie koherentnie zasilana z oceanu Życia poprzez nasze Serce.

Umysł, do czasu jak nie opuścimy tej przestrzeni manifestacji, pozostaje umysłem z całą swą subiektywną, interpretacyjną naturą. Jak mawiał Śri Ramana Mahariszi „Umysł świeci odbitym światłem Jaźni”. A Jaźń to nie umysł. Wg. Śri Ramany Jaźń to Serce. Podobnie jak np. Księżyc który nie świeci też własnym światłem nie jest Słońcem. Gdyby jednak ktoś wierzył, że Księżyc świeci własnym światłem wyprowadzałby by z tego pochopną naukę i kreował nieharmoninje rozwiązania w oparciu o nią.

Nie chodzi zatem o polaryzacje. Energia umysłu vs energia serca. Chodzi o nową energię, transcendującą zarówno umysł jak i serce. Zintegrowane umysł i serce nie są prostą sumą tychże ale czymś nowym. I to jest koherencje umysłu i serca. Za nią jest kolejny etap, koherencja ciała, serca i umysłu.

Zatem przygoda z jachtem i jego mentalnym basenem, nie jest nieznaczącą przygodą bo w całej kreacji chodzi właśnie o to by poprzez doświadczanie dualizmu osiągnąć nowy poziom świadomości. Świadomości, która w jednym ręku potrafi trzymać dualizm i z niego korzystać, bo ma swoją użyteczność ale w drugim jest nieustannie osadzona w Źródle co pozwala uniknąć pułapek dualności.


Wszystko ma swój cel, choć czasem na początku jest on niejasny.