Ogrodnicy

Siedziałem wtedy na korzeniu drzewa
Poczułem Twą troskę w przyjemnym cieniu liści
Dbałości o każdy paciorek życia w leśnym runie
Jak i radosny pokój w ptaszku, który usiadł na mej głowie
Mądrość w kamieniach wynurzających się tu i tam
I tą pamięć w korzeniach drzew kryształową
Stąd poprosiłem o nauki
Ogrodnictwa
Właśnie Ciebie

W każdym z nas jest ogród. Nasz własny. W tym ogrodzie zasiane jest to co dało nam życie na starcie tej przygody. Jak i również samosiejki zebrane z wiatru po drodze – od innych ludzi, z książek, filmów, sytuacji.

Również z tego, co sobie śniliśmy lub wyobrażaliśmy lub nawet pomyśleliśmy. Rosną i kwiaty, i drzewa, trawy. Ale są też chwasty. Obserwując co jest czym można być ogrodnikiem.

Stan tego ogrodu manifestuje przecież nasze samopoczucie co dnia. Ten ogród przekłada się na to jak funkcjonuje nasze ciało oraz umysł oraz jak otwarte jest serce. Ile w nim radości.

Kontemplacja to woda dla ogrodu. Łagodna jak poranna rosa. Słońcem pełna obecność.

Przebudzenie wolnej istoty

Przebudzenie świadomości serca człowieka, istoty ducha w ciele w materii.

Z biegiem czasu kreujemy sobie pewną wizję celu. Gdzieś nawet w świecie. By coś przeżyć. By coś znaleźć, zrozumieć. Mieć. Poznać. Dostać. Gdy pozwolimy sobie na to by ten cel wypełniała nasza cała istota to trzeba się liczyć w tym że odpalimy silniki rakiety w nieskończoność gwiazd.

Jeśli do tego odpowiemy „tak” na nieme pytanie z środka czy to wszystko co rozpędziliśmy sobą, myślami, sercem, duchem. To wszystko co pamiętamy i to na co liczymy, oddamy do tego co zapytało. Do tego rozpoznania prawdy o sobie wprost przez doświadczenie nie trzeba wiele.

Wystarczy spojrzeć tu i teraz na siebie. Wziąć w garści nieco tego „nie da się, nie mogę, nie powinno się, a co z tym wtedy, a jeśli skrzywdzi”. I też wziąć do centrum. Wibracje niskie – wysokie – tak samo. Dom Rodzinny. Dom wypełniony ciepłem Matki. Ojca. Nawet przecież nie idealnym co dało nam szanse sięgnięcia gdzieś po ideał Domu. Jak kamyk w małży, który wyrasta w perłę. W domu tym dziecko jest kochane bezwarunkowo przez matyczne serce, nawet jak ludzki głos matki nie zawsze tak brzmi. Jest się sobą i jest się zatroszczonym ale też ma się miejsce na dojrzewanie po swojemu.

Skąd zatem w ogóle absurdalny sposób że to co nam najbliższe czyli nasza natura wolnej istoty stawiałaby poznaniu siebie jakikolwiek warunek? Jakikolwiek test? Jakiekolwiek wymaganie? To tylko szkice umysły który robi portret Miłości w mgle słów. Ot sztuka żywa 🙂 Dom w nas jest zawsze otwarty dla nas. Jeśli warunki stawiamy to na pewno ma to cel wywołania ruchu energii. Nie mówi to nic o relacji bezpośrednio.

Nasze wybory z woli to jak drzewo. Niektóre gałązki owocują. Niektóre nie. Inne obsychają. Wiele się mówi o ego. I jego przekroczeniu. To pozwolenie sobie na puszczenie wyborów które nam już nie leżą, nie rezonują z tym jak czujemy. To ujawnia z czasem unikalność. Tak duch staje się ciałem jak odważy się uznać ze pragnienia człowieka z serca jego są boskie skoro i serce boskie. Pokłonić się przed swym mistrzem największym. Ego. To jest wybór woli a nie oceny. Wybór ego czy miłość to nie czegoś wybieranie spomiędzy. To jest ten ruch jak następuje. To prawdziwy wybór. Czy wybieramy ego czy miłość. Czy to co postrzegam to twór ego czy miłości. Wybór.

Tak wybiera istota twórcza osadzona w niepojętej jedności życia. Istota o boskim sercu a to oznacza bosko oddziaływującym na Rzeczywistość.

Idea kontrolowania woli. To nie jest nic złego. Nic nie jest złe. Wszystko ma swoje zastosowanie. Świadome mentalne-ja (wizja nas) przywiązana do różnych spraw znika raz dziennie w nocy. Nie ma nas w czasie snu bez snów a w snach jesteśmy plastyczni jak plastelina. To może budzić niepokój, że można zniknąć na zawsze lub się zatracić w zmienności. To zasadzka czasowa. Zasadzka mająca wywołać efekt przebudzenia zapomnianego nam aspektu woli. Woli stanowiącej zasady, a nie tylko w nich działającej.

Pojawia zatem się niepokój bo umysł wierzy, że czas jest stały i odmierzany kalendarzem. To utrwala historię ponad pojawianiem i się i znikaniem naszego ludzkiego ja na jawie. Spaja dni. Spaja wszystko. Zatem historia jest czymś co może przetrwać brak tego naszego ja. Zatem musimy się pod nią podwiesić. Stać się jej aktorem. Aktor ma coś zagrać. Szukamy scenariusza. To nawet ekscytująca zabawa ale nie daje rozumowi czego szuka i pojawia się z czasem np. zobojętnienie jako jedyna potencjalnie rada.

A jeśli to tylko iluzja czasu? Nie można tego opisać jak ta iluzja działa. To i tak nawet nic nie da. To najlepiej sprawdzić. Jak? Powiedziano wiele słów o reinkarnacji. Nawet jest dyskusja kiedy dusza wnika w zarodek. I jak znaleźć ponowne wcielonego ukochanego z innego życia. To iluzja czasu. Nie ma czasu stałego. Nie ma czasu który nas może ograniczyć.

Można to pojąć studiując fizykę nowoczesną. Ale nie trzeba. Serce Jedno – my razem, ludzkość, wymyśliło fizykę kwantową. Ono jest ostatecznym ustanawianiem Rzeczywistości. Wspólne serce ludzkości i jeśli taka wola, Ziemi z całym jej życiem. I wszechświatem jaki ją zrodził. To jak postrzegamy to Serce, ogranicza nasza zdolność dostrzegania niepojętości kreacji życia z ducha.

Nie fizyka jest pierwotną przyczyną. Przez fizykę serce wyraża coś. Co? Warto zapytać.

Zatem ćwiczenie. Jest na ten czas dobre. Proste i praktyczne. Trenowanie możliwości nowej świadomości. Sprawdziłem i sprawdziło się doskonale. Zacząłem traktować każdy dzień jako nowe życie. Nową inkarnacje. Przed snem składając w „nieistnienie mnie” nadzieje i obawy. Rano stopniowo ucząc się nie rozpędzać umysłem tylko pozostawać we wdzięczności nie idąc za myślami mówiącymi mi o świecie jak jest. Zamiast tego szukałem jak czuć wszystko co jest. I szedłem za wszystkim co czułem by zrobić a normalnie bym to „analizował”. Robiłem odwrotnie niż normlanie. Zamiast na zewnątrz – poszukać czegoś tam w świecie (analizowanie jak można to nazwać to czasem próba grzecznego dopasowania się do świata czasami, a czasem praca badawcza), szukałem w tym – co ów świat widzialny – kreuje z chwili na chwilę. Szukałem w sobie. Nie poza mną. I każdego dnia, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu czas tracił swoją magię. Przetrwanie nieistnienia traciło swoje czary. Każdy dzień staje się jedną kompletną całością. Perłą na koralach. Wybieram perły ze swego koszyka, które czuje by świeciły w nocy gdy śpię. I tak blask tego co w swych przeróżnych wyborach zobaczyłem perliście pokazało mi jak lustro moją twarz sprzed narodzin.

Nie neguje praktyk, technik i metod duchowych, tantrycznych, pracy z ciałem. Ale namawiam by przed użyciem czegoś stanąć w centrum na chwilę. I po zrobieniu czegoś do tego centrum wrócić. A skoro jest to centrum to skąd idea że je wogóle opuszczamy?

Taki pro-tip. To co doświadczamy tu i teraz to efekt współdziałania całego wszechświata. Widzialnego i niewidzialnego. Ta chwila która teraz jesteś i czytasz to. I wierz mi, też tych aspektów wszechświata jakie świadomie wiedzą kim jesteś i wspierają to jaki jesteś. Jaka jesteś. Tak to wynika z natury wszystkiego. To potężna energia tworząca m.in. widzenie, słyszenie, bicie serca i rozpoznawanie wspólnie nasze się. Że w kwantowej zupie polska jest polską naszą jedną. To nie jest wszak takie oczywiste jak to się dzieje.

Niepojmowalna ilość energii na każdy Twój moment dla Ciebie ustawiony tak byś był/była Tym co Jest. Nieograniczona. Choć dla nas banalne sprawy. Jazda autobusem do pracy. Fajeczka. Kawka. Wyrzucanie śmieci. Widzimy energię w paliwie auta. Jest w tym co spaja atomy paliwa i atomy karoserii. Jest w nieustającym tańcu komórek, myśli, uczuć. To jest olbrzyma ilość energii jeśli się przyglądnąć. I składa się na to cały wszechświat. Co doświadczamy wtedy? Co czujemy zatem w tym współdziałaniu wszystkiego dla nas. W tym nieznanego nam też czynnika, czynników. Tajemnic.

Co wyraża ten ruch energii byśmy doświadczyli tego jak jesteśmy?

Czym jest ta afirmacja JESTEM? Jest poczuciem tego wszystkiego co jawne i niejawne współdziała byśmy doświadczyli tej chwili jako wiecznego sygnału „obecny”. Nic nie może go już wyłączyć. Skoro jest. W tej chwili. I tej. I następnej. Taka jest moc naszego istnienia. A co jeśli w to jeszcze wmiesza się wybaczenie, wzajemna troska, uwaga, dawanie sobie przestrzeni na swą różnorodność ale też zostawiania okien do sąsiadów na to co się dzieje gdy jesteśmy razem i się komunikujemy z tej wolnej stopy. Mając spełnione wszystko w sobie wychodzimy do siebie nawzajem totalnie bezwarunkowo. Bo kochamy obecności swe. Tacy jesteśmy jak działamy z centrum siebie. Kochamy ale i dajemy się kochać.

I takie jest wszystko, zatem czemu na to nie pozwolimy by było nasza naturalną codziennością. Czym pozwalamy? Wyborem. I daniem czasu na odczytanie sensu naszej energii wyemitowanej w poczuciu sprawczej woli tym co słuchają wyrazów woli. Temu co słucha. Życiu. Życiu Duchem Jednym.

Duża wolność duża odpowiedzialność. Ale brak wysiłku egzystencjalnego a z czasem żadnego już bo nasz wybór raz poczyniony niesie już nas dalej swą totalnością.


Podjąć wybór to jest jedna sztuka. Drugą sztuką jest uświadomić całym sobą jego znaczenie. To niesie rozluźnienie i transparentność nas dla sztormów jakie przetaczają się przez świat zmian. Czujemy co się dzieje ale nie szarpie, chyba że mamy ochotę być poszarpanym.

Tak. Jesteś boską istotą wszak. Jaka jest boskość? To takie dosyć na Ziemi proste choć dużo dymu ortodoksji i rebelii wobec ortodoksji. Boskie dla większości znaczy, że jak jest to naprawdę jest perfekcyjnie w tym jakie jest. Jak zrobi to skutecznie. Jak obieca to dotrzyma. To wkładamy w boskość. A co jeśli włożymy w to słowo siebie – człowieka słabego czasem i niepojmującego? Czy ta boskość odrzuci tego człowieka? Uzna go mniej wartym? Poczeka aż coś udowodni jej? Jej czy sobie? Owszem zatem. Możemy udźwignąć wszystko. Wiem to już też. Ale możemy też wszystko puścić i dać boskości 10 minut by zagrała po swojemu. A jak nie 10 to jeszcze lepiej – tyle ile trzeba. To prowadzi do zaufania. Nie tylko już zachwytu światłem i jego prowadzeniem ale zaufania, coraz bardziej prywatnego zaufania. Skóra w skórę duch w oddech. Nie ma separacji. Nie ma warunków w tym związku boskiego Życia z całą jego mocą Kreacji z jego Dzieckiem dojrzewającym do Partnerstwa. Przebudzonym człowiekiem.

Wiecie co się stanie jak wystarczająco wiele z nas pozwoli sobie na takie Jestem? I będzie to mówić z miłości w sobie uznawanej za boską? To jest wzniesienie duchowe. Skok świadomości ludzkości. Naturalny ruch ewolucji. Nie zewnętrzne zjawiska typu zmiany na Słońcu. One są wyrazem tego co robimy my w nas. Razem. I jeśli nasze ludzkie serca pomimo pomieszania układają się w mandale miłości to jak odpowie boskość życia?

I to się stanie tak czy siak. Cokolwiek byśmy nie zrobili. To się już dzieje. Czasu przeskoku nie zna nikt. Za rok. Za 10. Za 100 lat.

Ale jest w tym jeden wesoły haczyk.

Mamy boskie DNA i boską wolę. Co będzie jak w niej staniemy Teraz? Czas nas nie ogranicza.

Wielcy nauczyciele świata nie idą przed nami a my za nimi.

My idziemy tyłem patrząc na nich. Bo nie znamy celu bo jest poza wszystkim co pojąć potrafimy. Oni zamykają pochód. Ostatni idą bo odbijają nam nasze światło zza pleców, to którego nie pojmując nie umiemy przyjąć. Prawdy o sobie. Do czasu aż się w końcu odwrócimy ku niemu w sobie. I też będziemy ostatnimi w tej wędrówce ludów już 🙂

Niosą nas nadzieje przodków i wdzięczność następców oraz miłość woli jaka nas zamanifestowała tutaj która cierpliwie pokazuje nam że jesteśmy nią w każdym calu.

A teraz działa w świecie bo wystarczająco wielu z nas powiedziało TAK.


I serce tej przestrzeni to podchwyciło. Gaja odpowiedziała.
Gaja śniąca o boskich ludziach z jej łona i człowiek z krwi i kości śniący o boskiej Gaji.

Dając coś sobie prawdziwe dajemy to wszystkiemu co znamy.

W działaniu jesteśmy sumą konsekwencji wszystkich wyborów jakich dokonaliśmy i jakie byśmy powtórzyli Teraz oraz czystej woli rodzącej się z niczego w Teraz. Bo Teraz nie opiera się na niczym. Dlatego rozumowe poznanie nie daje pełni satysfakcji bo przecież jesteśmy sumą wyborów nie tylko rozumu naszego. Ale przed wszystkim ciała, które budząc nas rano ustawia nam żagle na dzień. I dlatego nie ma komu wybaczać jeśli Teraz wszystko co wybraliśmy a prowadziło do potrzeby wybaczania wybieramy inaczej. TU i teraz. Koniec uzdrawiania. Wybór jest zawsze w Teraz bo Wola to Teraz.

Wola i poczucie prawa do jej użycia w samokreacji. I współkreacji świata. To DNA boskości w nas. Jest boska na serio. Zmienia Rzeczywistość. Dlatego świadoma swej mocy prowadzi nas do siebie jak należy by odzwierciedlić sekretne piękno naszych serc, zanim da nam się. Daje siebie gdy poczujemy się gotowi ją wyrazić… bo jest nami zawsze wszak. Wola chce się nam dać bo uwielbia to jak kochamy. Nie dać. Pokazać nam przez się kim i jak jesteśmy my. Po prostu. Uczy nas też co to znaczy istnieć, czasem w sposób dla nas niepojęty, trudny. Byśmy manifestując się w przestrzeni jakiejś od zera poczuli jej prawdę. I znaleźli w niej swego człowieka, którego uznamy za boskiego siebie. Boskiego bo istota boska zrodzona jest z woli. Czyli nigdy nie jest sama. Pojąć to, to stać się wolnym jak pta,k który nie boi się wiatru, który go wszak niesie w tej wolności.

Wola dziś kojarzy się nam ze słowami bo tak tu się mówi od dawna. Na początku było słowo. Mamy to w ludzkim DNA głęboko. Zatem skoro mamy wolę. Mamy Słowo. Choćby kierowane do siebie. Co to będzie za słowo? Czym będzie typowa energia w tych słowach? Co będzie wzbudzać za ruch fali z nami na czele? Stąd rodzi się dbałość o słowa. I szukanie w całości siebie ich doboru by wyrażały wszystko czym się jest.

Czym jest Słowo? To Rzeczywiste? Jest intencją wypowiedzenia go. Skąd ona się wzięła? Skąd wie co jest tym co ją wyraża najlepiej? Słowo zasilone intencją miłości jest wypełnione życiem. Co oznacza, że tak czy inaczej się zamanifestuje w Rzeczywistości bo to dom życia. A co jeśli uznamy że to gdzie rodzi się intencja to nasze „serce” które jest symbolem całości nas? Jak poprowadziłoby nas to serce? Czym wypełnia słowa? Dlaczego czasem uczy nas cierpliwości? A może na co jej potrzebą zwraca nam uwagę? Dlaczego tak dba by przygotować nas do spotkania? Co w nas takiego widzi?

Nieświadome w nas nie jest nieświadome nas. Jest tylko nierozróżnialne w ciszy przez nas. To jak działa to nieświadome i to jak wolą naszą operujmy – to my w swej unikalności. Wcieleni. Słowo jakie Ciałem się stało

Jeśli ktoś ma poczucie że nie jego Wola go powołała, i nie rozumie tego oraz nawet jest czasem wściekły na tą wolę to coś podpowiem. Ta wola wyraża się słowem. I np. gdy rozpisuje symfonie życia to używa określenia „jarek” do części swego planu. I każdego z Was. Ale ta wola ma specjalny system zapisu swego planu otóż bo przy każdej istocie jaką widzi w boskim oku wolną daje znak (…). To oznacza samostanowienie.

Boski plan będzie zrealizowany tak czy tak. My w nim uczestniczmy na początku nieświadomie ale jeśli pojawi się w nas kierunek woli poznania to coraz świadomiej. Wola nas powołująca zdecydowała o tym co wnosimy tu do świata jako jej wyraz. Tej wyższej woli. Ale też dała nam siebie i prawo do boskiej woli. Samostanowienia.

Ona nie śpieszy nas. Gdy daje nam już wolność to robi to z boskiej pozycji – wie co robi i że będziemy hasać na początku jak niewidomi ale z magiczną różdżką. Tak. To że jesteś z zamysłu tu nie znaczy że cokolwiek tracisz ze swej wrodzonej wolności. I nawet – nawet możesz zdecydować nie dać światu darów jakie przyniosłaś/łeś. To też wybór. I też wyraz jednej woli choć czujesz to jako siebie. Wola cię powołująca wesprze to tak samo jak to co Ci dala z siebie. Nie ma separacji. Nie ma warunków. Jest wybór. Im bardziej ambitny bo obejmujący więcej, tym dłużej się szykuje by się ujawnić jego efekt.

Jesteś absolutnie wolny choć nie bez relacji to procesu zachodzącego tutaj. Możesz go wesprzeć co nadaje tempa. Możesz być neutralnym co daje pokój. Możesz być przeciw co budzi kreatywność odpowiedzi procesu doskonaląc go. Możesz zrobić co zechcesz.
Nie ma sędziego. Jesteś Ty. Możesz wybrać kierunek samotnej wyspy i bym sam ze światem odbić siebie. Nie ma Konkursu na najlepsze Wybory. Wybory się łączą. Ci co wybrali nową ludzkość po prostu będą w niej razem. Ci co wybrali coś innego będą w innym razem. Aż poczują chęć zmiany. Nie ma separacji. Nie ma warunków.

To wszystko iluzje Matrix mające na celu pobudzenie woli teraz już tylko. To budziki. Całe stado budzików. Wola je wyłącza. Nic innego nie zadziała. One słuchają tylko boskiego serca boskiego człowieka który ją wyrazi.

W rozpoznaniu boskiej miłości, wszelkie pomysły oddzielenia od niej, się rozpuszczają pozostawiając po sobie poezje i muzykę, sztukę i ciszę.

Radzę kosztować tego co się otwiera w nas gdy się zacznie bez pośpiechu. Taka podróż, od pełnej amenzji do pełnego rozpoznania jest możliwa tylko raz. Bo o ile znając ją przed tutaj mogliśmy zapomnieć to przypominając ją sobie w takim gęstym chaosie możemy w nim rozpoznać ją bez separacji. To skok ludzkości. W nieznane ale w poczuciu siły własnej i otwartości tej siły na wszystko co ją spotka. Bo wybraliśmy światło już wszyscy. Teraz każdy ma swój czas na przygodę życia.

Namaste

Boskość we mnie pozdrawia boskość w Tobie. To znaczy „namaste”. To jest przypominanie sobie nawzajem kim jesteśmy. I co możemy zdziałać. To dawanie sobie nawzajem przestrzeni na indywidualność ale też trzymanie się w jedności bo już wiemy że Jedno Jest.

Rumi

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rumi

wybrane wiersze – tłumaczenie własne z języka angielskiego

Atomy

O świcie, jaśniej!

Atomy już tańczą…

Jedno Źródło wszelkiej energii

Wszechświat teraz

Dusze w tańcu unoszone ekstazą…

Wyszeptam Ci do ucha, gdzie ten taniec je prowadzi

Atomy powietrza i pustyni Wiedzą

Spójrz na nie… są jak my

Każdy jeden atom, radosny lub smutny

Staje się zauroczony Światłem, o którym nic nie można powiedzieć

Szukają one wszystkie, Źródła Wszechświata

Czy Ci nie powiedziałam?

Nie odchodź,

Od prawdziwej przyjaźni Wiosny życia

Nawet jak odejdziesz w gniewie na tysiąc lat

Wrócisz do mnie bo jestem kresem każdej Drogi

Czy Ci nie powiedziałam byś nie dał się zaczarować kolorom tego świata?

Wszak jam jest Malarką tego

Czy Ci nie powiedziałam że nie bądź jak ryba idącą w suche krainy

Jestem głębią oceanów

Czy Ci nie powiedziałam, nie wpadaj w sieci jak ptak

Jestem Twymi skrzydłami siłą światła noszącymi

Czy Ci nie powiedziałam, byś nie zmieniał swego umysłu w lód?

Bo jestem Twym ciepłem i objęciem

Czy Ci nie powiedziałam, że Cię oczarują i zmanipulują?

Jestem wiosną wszelkich cnót

Czy Ci nie powiedziałam, by nie kwestionować tego co Czynię?

Bo wszystko jest jak należy

Jestem Stwórcą

Czy Ci nie powiedziałam, że serce poprowadzi Cię do Domu?

Bo ono wie

Że jestem Mistrzem

Z Miłości

Najpierw

Rozpieściła mnie

Setkami zapachów

Potem

Stopiła mnie Ogniem smutków

Następnie

Zapieczętowała mnie Znakiem Miłości

Stałem się

Potem Wyrzuciła mnie ze mnie

Byłem niczym

Stworzyłaś mnie

Większym niż góra

Byłem skryty

Wypchnęłaś mnie Na Widok

Moje Serce było w kawałkach,

Uzdrowiłaś je

Zmieniłem się

Miłość

Jedyna

I we łzach

Drogie Dziecko,

Czekałam na Ciebie dziś

Zobaczyłam tą łzę i w niej diament

Dlaczego słuchasz tych co mówią, że mnie w niej nie ma?

Z Tobą?

Dlaczego słuchasz tych co mówią, że ten świat jest mnie pozbawiony?

Stworzyłam wszak wszystko byś tańczył pomiędzy gwiazdami

Podaj dłoń przed snem

Będę Ci śpiewać co dla mnie znaczysz

A jutro nie bój się już takiej łzy

Nigdy więcej ma Miłości

Mgła jasna

Obecni na początku i końcu

W mgłach niby błądzimy

Czując się nieuchwytnie

Niewyczuwalny rytm mgły

Otwiera oczy na światło

W błyskach kanty myśli zmiękczamy

Szukając diamentu dla ukochania

Spójrz, to nie skazy, to ślady miłości tańca

Rytm mgły niczym kołysanie

Stopy czują liście jesieni

Z korony opadły by łagodzić krok

Tańca pasji

Z

Znudzenie – portal do nowego Siebie

Czym jest znudzenie? Czy momentem, w którym trzeba sięgnąć po oferowane przez masową kulturę jego zaspokojenie – film, serial, opowieść prozą? Czy momentem by sięgnąć po browarek dla humoru poprawy lub znaleźć kogoś by się pospierać na jakiś temat polityczny czy światopoglądowy?

A może jest czymś innym? Może jest sygnałem w nas, że aktualna dostępna Umysłowi przestrzeń w jakiej funkcjonujemy zakończyła swoje możliwości rozwojowe i jakaś siła w nas chce wyjść ze strefy komfortu powtarzalnych czynności i powtarzalnych wzorców ich pojmowania, myślenia, odczuwania?

Umysł definiuje po buddyjsku – to wielowymiarowe zjawisko obejmujące zmysły – wzroku, słuchu, węchu, dotyku, smaku oraz co istotne – myślenia na różnych poziomach abstrakcji.

Jest taki eksperyment psychologiczny „odłożonej nagrody”. Gdy zbierze się gromadkę dzieci i położy na stole talerzyk słodyczy i przed każdym z nich postawi jeden cukierek i powie – możesz go wziąć teraz i zjeść lub poczekać 15 minut i dostaniesz dwa dodatkowe. Niektóre dzieci biorą co dawane od razu, inne czekają. Badania wykazały, że te drugie lepiej się rozwijają, są bystrzejsze, więcej w nich autorefleksji oraz samodzielności, wewnętrznej siły jak i kreatywności.

Dziecięce Umysły mają wysoki poziom tzw. neuroplastyczności co powoduje, że ich Umysły się szybko rozwijają, nabywają nowych umiejętności, nowych możliwości doświadczania przeróżnych zjawisk. Mitem jest jednak, że ta neuroplastyczność to domena dzieci. Prawdą jest, że wejście we współczesny system materialistyczno-konsumpcyjnego świata oferowanego przez mas-media tą neuroplastyczność usypia. Wprowadza Umysł w stan tych dzieci, które biorą cukierek od razu. Nie musi tak być.

Czym jest rozwój Umysłu? Czy to tylko gromadzenie wiedzy, poznawanie języków oraz umiejętności zawodowych? Nie tylko. Umysł ma wiele aspektów, jest wielowymiarowy. Jest w Umyśle inteligentny aktywny aspekt zmysłu wzroku, coś co powoduje, że postrzegamy wielobarwny pełen zróżnicowanych form świat widzialny. Analogicznie zmysł słuchu, zmysł dotyku, węchu jak i smaku. Zmysł rytmu, zmysł poczucia ciała, tego w jakim jest stanie. Przeróżne aspekty. Przebogaty zestaw możliwości jeśli poświęcimy temu uwagę.

Tam gdzie nasza uwaga tam nasza energia. Tam gdzie nasza energia w uwadze i poczuciu możliwości odkrywania nowego tam zaczyna się rozwijać Umysł. Można rozwinąć zmysł wzroku czy słuchu znacznie ponad to co się uważa za szczyt ludzkich możliwości. Biegacz na 100 m rozwija swoje ciało by jak gazela śmigać kompletnie dystansując nasze bieganie za autobusem w spóźnieniu. Jest tak bo poświęcił temu czas, energie, uwagę i pasję. Analogicznie można zrobić z każdym znanym aspektem Umysłu. Co więcej, gdy rozwijamy znane nam aspekty Umysłu z czasem wchodzą one w zjawiska syntezji uwalniające nowe możliwości percepcji wizualnej i dźwiękowej jednocześnie, w połączeniu z uczuciami oraz zdolnościami do wielowymiarowego myślenia. Rodzi się w nas Umysł geniusza. Każdy ma w sobie ten potencjał.

Rozwijający się Umysł naturalnie funkcjonuje w stanie radości, dziecięcego szczęścia doświadczania. „Bądźcie jak dzieci” to głębokie powiedzenie sprzed 2000 lat. Może nieść wiele interpretacji.

Nauki hermetyczne czyli starożytna forma doskonalenia Umysłu by żyć w harmonii z naturą oraz sobą nawzajem przypisywana jest postaci Hermesa Trismegistosa, mędrca sprzed wieków, czasem Tootha, tajemniczej postaci zamierzchłych czasów początku Egiptu a nawet mitycznej lub nie Atlantydy. Hasłem przewodnim hermetyki jest stwierdzenie, że rozwój Umysłu to połączenie w harmonię działań duchowych, naukowych i sztuki.

Duchowych czyli rozwijania swej duchowej natury, pojmowania niewidzialnej natury rzeczywiści poruszającej i tworzącej naturę świata zmysłów. To też sztuka opanowania zmysłu myślenia by Umysł potrafił pozostawać w nieporuszonym spokoju chwili obecnej, w pokoju. To też sztuka rozwijania serca by odczuwać połączenie sieci życia w sobie i poprzez siebie co prowadzi do pokojowego współistnienia z innymi oraz Naturą.

Naukowych czyli rozwijanie zdolności sprawnego myślenia, konsekwentnego układania znaczeń, form mentalnych by opisać dane zjawisko, by przeprowadzić eksperyment myślowy, by zrozumieć niewidoczne pozornie połączenia różnych wydarzeń, zjawisk świat zmysłowego tudzież toku historii w czasie. Tego jak coś się zmienia, rośnie, upada, transformuje. Oraz umiejętność odróżniania tworów czysty mentalnych – spekulacji eksperymentalnych od tego co daje pragmatyczne efekty w postaci zmian w naszym życiu i usprawnia tego życia.

Sztuki czyli umiejętności wchodzenia w nielinearną rzeczywistość duszy ludzkiej, świata inspiracji, intuicji, wyrażania siebie czymś zupełnie innym niż słowna definicja kim jestem i jak widzę świat – np. poprzez malarstwo, muzykę czy poezję.

Wszystkie te trzy drogi rozwijania umysłu jakie nakreśla hermetyka – Duchowość, Nauka i Sztuka stymulują do rozwoju Umysł we wszystkich znanych i przyszłych jego aspektach. Wspólnie razem czynią nasze życie kompletniejszym, kreatywnym oraz ciekawym.

Znudzenie okazuje się wtedy nie pojawiać bo nieustannie się uczymy nowego. Umiejąc też oddawać to czego się nauczyliśmy kiedyś, co wydawało się prawdziwym opisem świata ale rozumiemy już, że wraz ze zmianami Nas zmienia się to jaki opis świata jest dla nas prawdziwy.

Zatem zamiast sięgać z nudy po krótką nagrodę oferowaną przez Netflix czy Okocim oraz Wedla można zacząć kierować uwagę gdzie indziej. Z mego doświadczenia bardzo przydatna w takim kompleksowym rozwoju Umysłu jest medytacja, jej różne formy. Uczy to zdolności uważnego, mądrego doświadczania Umysłu i jego przeróżnych aspektów. Zadawania kontemplacyjnych pytań, na które życie odpowiada ze spokojem, nie pochopnie, układając się w określony ciąg zdarzeń niosących zrozumienie. Jeśli zechcemy szczerze w intencji poznać odpowiedź na pytanie co to właściwie znaczy” że ja „coś widzę”, osadzimy to w sercu z wiarą, że pojawią się przed nami doświadczenia pozwalające to pojąc to tak się stanie.

Nie warto od razu do wszystkiego podchodzić tak by kupić książkę czy iść na kurs. Warto samemu poznawać najpierw świat dźwięku, obrazu, faktur. Po doświadczać samemu wsłuchując się w harmoniczne różnych dźwięków, fraktale obrazów, poczuć faktury przedmiotów, materiałów. Zanurzyć się w ten świat Umysłu zmysłów. To pozwala też rozluźnić często przegrzany w nas aspekt Umysłu myślącego, wiecznej gonitwy myśli o tym co nas czeka i co jest problemami albo czego oczekujemy.

We wszystko to warto wchodzić z emocją, uczuciem. Na początku może to być jednak trudne. Ale czy chodzenie na siłownie czy rozpoczęcie biegania dla zdrowia od razu jest przyjemne? Czy nie trzeba się zmusić by wyjść z powtarzających się codziennie czynności by zacząć nowe czynności? I czy czasem nie jest tak, że Umysł poznając się na nowo w ćwiczeniach, jodze, bieganiu z czasem nie potrzebuję już siły woli by to robić bo zaczyna czuć w tym po prostu radość rozwijania się? Tak aktywuje się w nas neuropatyczność właśnie. Pojawiają się nowe połączenia neuronowe, nowe stany koherencji Umysłu pomiędzy rozumem, sercem i ciałem ale duchem. To rodzi poczucie radości, jak u dzieci.

Poniżej bardzo ciekawa seria filmów polskiego autora o naukach hermetycznych. Link do pierwszego filmu z całej serii, to kilkuminutowe materiały świetnie zrealizowane:

Przykłady różnych dźwięków z którymi można zacząć rozwijanie świadomości świata dźwiękowego:

Dalej przykład technicznej wizualizacji syntezji czyli Cymatyka gdzie światło, dźwięk i ciecz pokazują jak wibracje tworzą formy świata zmysłów. Wibracje czyli energia, czyli to czym wszystko jest i czego wszystko się wyłania jako zjawiska w Umyśle:

Oraz przykłady współczesnych mandal (wizualnych form wykorzystywanych do medytacji w duchowości wschodu), czyli zawansowanych wizualizacji harmonii światła, których kontemplacja pozwala rozwijać zmysł inteligencji wzroku, rozpoznającej nowe wzorce, nowe zjawiska i możliwości:

Co postrzega te zjawiska w Umyśle? To też pytanie na które warto skierować uwagę.

Medytacja z mantrą

Mantry znane są zainteresowanym duchowością wschodu czy to korzeniami sięgającej wedanty czy buddyzmu. Są formami słownymi, np. w języku sanksryt, niosącymi duchową idee, jej energię przez co praktyką z dana mantrą oświetla drogę poznania danej duchowej idei pozwalając łączyć się nam z innymi adeptami duchowej drogi, wszystkimi, którzy daną mantrę kiedykolwiek intonowali.

Czy mantry działają? Z doświadczenia praktyków – tak. Dla nieprzekonanych przydatne może być zapoznanie się ze zjawiskiem zwanym Cymatyką. Czyli wizualizacją świetlną wibracji dźwiękowych, tym w stanie rezonansu, koherencji.

Przykładem jest np. wizualizacja pieśni wielorybów:

W kolejnym materiale można zapoznać się z wibracjami tzw. częstotliwości Solfeżowych:

Zgodnie z odkryciami nauki, ale i wiedzą starożytnych świat jaki doświadczamy to nieustanne wibrująca energia. Różne jej stany i formy mają określone wibracje, harmoniczne. Łącząc się określonymi wibracjami łączymy się z daną energią czyli uruchamiamy np. procesy uzdrawiające nasze ciało, umysł i dusze.

Nasze ciała składają się w 80% z wody. Woda w nas może wchodzić w rezonans jak na materiałach video powyżej. Połączenie intencji, myśli, energii i przeniesienie ich znaczenia z umysłu do ciała jest tym co czyni mantrę aktywną duchową siłą.

Jak praktykować medytacje z mantrą? Warto na początek zapoznać się ze znaczeniami słów jakie są w niej zawarte. Nie tylko przeczytać ale je również kontemplować, jakie niosą przesłanie. Na jakie idee wskazują.

Kluczowe jest nie tyle mentalne zrozumienie lecz nawiązanie uczuciowej relacji. Poczucie ideii czyli ich wcielenie w swe życie. Na początku mantrę warto intonować tak jak brzmi, potem bezgłośnie, na koniec, gdy energia jaka jest przesłaniem mantry jest przez nas znana i odczuwana intonacja odbywa się za pomocą samego drgania serca, bez słów, bez myśli, poza umysłem.

Wibracje serca, które rozchodzą się wtedy po naszym ciele energetycznym, ciele fizycznym, ciele mentalnym są tym co jest nazywane zapomnianym językiem ludzkości, językiem serca.

Mantra „Prana Apana Sushumna. Hari. Hari Har Hari Har Hari Har Hari” – mantra siły życiowej, prany.

Prana to siła życiowa, energia życiowa. Apana to siła eliminująca lub usuwająca, siła lub energia. Sushumna jest kanałem, przez który energia ta porusza się po naszym ciele. Hari i Har to imiona boskiego źródła nieskończonej energii, źródła uzdrawiającego, niektórzy twierdzą też, że słowo Hari pochodzi od Hara, co oznacza usuwanie, usuwanie bólu i negatywności. Mantra ta jest bardzo potężnym narzędziem uzdrawiającym. Zarówno do uzdrawiania fizycznego, jak i emocjonalnego. Kiedy używasz tej mantry do uzdrawiania, skoncentruj się na oddechu i podczas wdechu wizualizuj, że siła życiowa, energia życiowa lub prana jest energią w twoim systemie. Sushumna jest kanałem, przez który energia krąży w twoim ciele. Wizualizuj sobie, że powietrze i energia krążą w całym twoim ciele, każda komórka twojego ciała jest oświetlona przez siłę życiową. A kiedy dochodzimy do słowa Hari, uśmiechnij się i przyjmij wszystkie wspaniałe rzeczy, które wszechświat ma do zaoferowania. To, co Hari ma do zaoferowania.

~ Zrozum ~ Medytuj ~ Śpiewaj tę piękną mantrę
~ Pamiętaj, aby oddychać w pełni i naturalnie.
~ Realizuj Poznanie Jaźni.
~ Ciesz się przygodą
~ Uśmiechaj się.

Om Tare Tuttare – mantra wolności

Om tare tuttare
Ture swaha
Om tare tuttare
Ture
Swaha (soha)

Droga do wolności ma korzenie w sercu

TARA oznacza wyzwolenie z szkodliwych pętli form umysłu

TUTTARE oznacza wyzwolenie z szkodliwych pętli form emocji

TURA oznacza wyzwolenie z szkodliwych pętli form ciała

Połączenie oznacza „Do Ciebie, ucieleśnienie wszystkich działań Buddów, zawsze kłaniam się w szczęściu i nieszczęsciu, z poziomu ciała, serca i umysłu”. Pokłon do wewnątrz, do Serca w nas. Boskiego serca prowadzącego drogą pokoju, harmoni i radości.

SOHA oznacza błogosławieństwo, czyli oczyszczenie drogi. Czyli to my sami, sadząc w umyśle swym ziarna duchowych roślin, kwiatów szykujemy sobie to co spotka nas za dzień, miesiąc, rok. Wybierajmy mądrze i z serca.

Mantra, jest pewną zamkniętą formą energii, dźwiękowo znaczniowym ucieleśnieniem jakiejś duchowej ideii. Jest częścią nas samych, jakimś aspektem wewnętrznego świata. Kontemplując, intonując, poznając, zgłębiając wcielamy idee jaką reprezentuje. Mantry używane przez tradycje, przez wieki mają dodatkową moc bo łączą w swej wibracji wszystkich którzy kiedykolwiek je intonowali.

Om Tare Tuttare – mantra wolności, uwolnienia z pętli (Samsarry) powtarzających się szkodliwych zjawisk mentalnych, emocjonalnych i cielesnych by poprzez drzewo mądrości korzeniami w sercu osadzone rozpoznać naturalną wolność obecności Jestem, wolnej od uwarunkowań ale głęboko potrafiącej doświadczać to co przemija, to co widzialne, słyszalne i odczuwalne.

Dźwięk Wielkiego Dzwonu

Niech dźwięk tego dzwonu
Przeniknie głęboko w Kosmos
Nawet w najciemniejszych miejscach
Żywe Istoty są w stanie usłyszeć go wyraźnie
Tak, aby ustało w nich wszelkie cierpienie
Zrozumienie przychodzi do ich serc
I przekraczają ścieżkę
smutku i śmierci.

Uniwersalne Drzwi Dharmy
są już otwarte.
Dźwięk wznoszącego się przypływu jest słyszany wyraźnie.
Cud się zdarza.
W sercu kwiatu lotosu pojawia się piękne dziecko.
Jedna pojedyncza kropla tej współczującej wody
Wystarczy, by przywrócić orzeźwiającą wiosnę
Do naszych gór i rzek

Słuchając dzwonu
Czuję, że problemy we mnie zaczynają się rozpuszczać
Mój umysł się uspokaja, moje ciało się relaksuje
Na moich ustach rodzi się uśmiech
Podążając za dźwiękiem dzwonu
Mój oddech sprowadza mnie z powrotem na bezpieczną Wyspę Uważności
W ogrodzie mego serca
Kwiaty pokoju
Rozkwitają pięknie

// Thich Nhat Hanh, tłum. własne

Puściła

Puściła

Puściła bez myśli, słowa, puściła

Puściła lęk

Puściła osądzanie

Puściła wpływ opinii krążących wokół jej głowy

Puściła wszystkie dobre powody działania

W pełni i kompletnie, bez wahania lub martwienia się, puściła

Nie pytała nikogo o radę

Nie czytała książki jak puścić

Nie przeszukiwała świętych zapisków

Po prostu puściła

Puściła wszystkie wspomnienia ją trzymające

Puściła całe zmęczenie powstrzymujące ją przed pójściem w nowe

Puściła planowanie i wszystkie przemyślenia jak robić coś jak należy

Nie obiecywała puścić

Nie opublikowała informacji o tym

Nie zapisała daty w kalendarzu

Nie ogłosiła publicznie, też nie pisemnie

Nie sprawdziła wcześniej prognozy pogody czy dziennego horoskopu

Po prostu puściła

Nie analizowała co powinna puścić

Nie dzwoniła do przyjaciół by to przedyskutować

Nie przeszła pięcio-etapowej Praktyki Duchowej

Nie zadzwoniła na telefon modlitewny

Nie posłużyła się nawet jednym słowem

Po prostu puściła

Nikogo nie było w okolicy gdy to się stało

Nie było aplauzu ani gratulacji

Nikt jej nie podziękował, ani nie chwalił

Nikt niczego nie zauważył

Jak liść spadający z drzewa, po prostu puściła

Nie było wysiłku

Nie było starania się

Nie było to ani dobre, ani złe

Było tym czym było i tylko tym

W przestrzeni puszczania, pozwoliła wszystkiemu istnieć

Mały uśmiech pojawił sie na jej twarzy

Lekki wietrzyk zawiał poprzez nią

A słońce i księżyc lśnią wiecznie…

// She Let Go, Safire Rose, tłum. własne