Jednym z trudniejszych wyzwań w rozwoju świadomości, powrocie do domu, jest puszczanie tego co nam nie służy. Bo wszak się do tego przyzwyczailiśmy, do przekonań, oczekiwań i związanych z nimi emocji. Towarzyszyły nam często długo, czasem od dziecka, czasem od nastoletniości. Wyznaczały perspektywę na świat. Pozwalały określić co jest dobre a co złe. Zbudowały nas w opozycji do tego złego, w poszanowaniu tego dobrego. Napędzały w poszukiwaniu wiedzy, która uzasadniała ten podział. Uzasadniała których ludzi i działania lubimy a których nie. Jednakże natura nie zna czegoś takiego jak „stałość”. Pcha nas nieustannie do przodu. To co kiedyś budowało teraz może niszczyć. Brahma -> Vishnu -> Shiva – > Brahma -> Vishnu -> Shiva. Odwieczne cykle makro i mikro świata. Uniwersum na zewnątrz i Uniwersum wewnątrz. Coś w nas się rodzi kreując nasz pogląd, dając nam wzrost, możliwość dokonania wyborów i podjęcia decyzji (moc Brahmy) potem to nas utrzymuje w podjętych działaniach, niesie (moc Vishnu) a potem odchodzi by dać przestrzeń na nowe (moc Shivy). Z tym ostatnim jest nam często najtrudniej. Nie potrafimy oddać. To umysł nie potrafi bo umysł funkcjonuje w wiecznej iluzji trwałości rzeczy, trwałości poglądów, stanów ducha. Bez stałości czuje się bezradny i pełen lęku. Co się stanie jak przestane uznawać dany pogląd? Dane przekonanie? Czy „ja zniknę?” Wszak to cały „ja”. To tylko iluzja. Myśli to tylko myśli. Dziś są mocne i silne. Jutro ich nie ma. A my dalej Jesteśmy. Warto nauczyć się puszczać to co nam nie służy.

Dla wielu hinduizm, czy bardziej wedanta to religia wielu bóstw. Nie jest tak do końca. To bardzo mityczne, egzoteryczne (religia zewnętrzna, poza człowiekiem, Bóg poza nami, religijność rytuałów) podejście. W wedancie bóstwa reprezentują energie, aspekty człowieka, aspekty nas. To podejście ezoteryczne (religia wewnętrzna, duchowość w nas, Bóg w nas, religijność transformacji do naszej boskiej natury).
Współcześnie nazwalibyśmy to archetypami. Tak jak C. G .Jung. Mając takie zrozumienie zupełnie inaczej odczytuje się Wedy (starożytne pisma wedanty, podstawa hinduizmu, tak jak Biblia dla judeochrześcijaństwa ale znacznie starsze niż owa Biblia). Wedy są źródłem niesamowitej starożytnej wiedzy o człowieku i świecie. Mahahbarata i Bhagavad-Gita to opowieści, które można czytać jak mity a można czytać jak metafory ludzkiej egzystencji. Upaniszady to najważniejsze teksty jogiczne, instrukcje dla adpetów jogi. Swoisty system duchowo – psychologiczny odkryty przez starożytnych Riszich przed tysiącami lat. W czasach gdy człowiek jeszcze czuł a nie tylko rozważał swe odwieczne połączenie z jednością Uniwersum. Traktował swą planetę jak realną Matkę a Uniwersum jak realnego Ojca. Był z nimi połączony, prowadzony przez nich i szanował ich. Brahma stworzyciel, Vishnu podtrzymujący, Shiva transformujący. Podstawowe energie kształtujące rzeczywistość wewnętrzną i zewnętrzną. Rozpoznanie ich i wejście w harmonie z nimi dużo upraszcza.
Co niezwykle ciekawe, wiele danych wskazuje że Weda (czyt. „wiedza”) przyszła na kontynent Indyjski wraz z migracjami pewnego ludu. Jak się okazuje ten lud ma znacznie więcej wspólnego z ludem jakim jesteśmy my, Słowianie, niż to się może wydawać. Na dalekim wschodzie Rosji do dziś z szacunkiem mówi się o Wedzie jako wiedzy.
Może zatem to nie tylko mądrość starożytnych Indii ale mądrość i naszych pradawnych przodków migrujących po kontynencie Euroazji przed tysiącami lat?